Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Urzędnicza (nie)dola

Kazimierz Pawełek
Archiwum
Urzędników mamy różnych: z konkursu, z przypadku oraz z partyjnego nadania i rozdania. I tych jest obecnie najwięcej. Kadra urzędnicza jest niczym dług publiczny ministra Jacka Rostowskiego: ciągle rośnie, mimo zapowiedzi, że będzie maleć. Redukcję administracji zapowiadali po kolei: Leszek Miller, Kazimierz Marcinkiewicz, Jarosław Kaczyński, Donald Tusk. I co? I nic. Urzędnicy mnożą się niczym króliki i nadal będą się mnożyć, jako że urzędnicze stołki są swoistą nagrodą, niczym w telewizyjnej grze "Postaw na milion", a wygrywa ten, kto postawi na właściwą partię.

Osobiście dzielę urzędników na dwie kategorie: na tych, którzy pracują, i na tych, którzy się nudzą. Zrozumiałe jest, że najbardziej nudzą się ci, dla których specjalnie stworzono ekstrastanowiska, bo taka była potrzeba. Partii, oczywiście. I ci mają najczęściej największe problemy, aby dotrwać do końca dnia, chyba przez jakiegoś żartownisia nazwanego "dniem pracy". Nudzą się także ci urzędnicy, którym nie przypadła w obowiązkach przykra powinność załatwiania interesantów, a zajmują się wyłącznie zabawą w przekładanie papierków z miejsca na miejsce lub w tworzenie nowych. Wielu z nich przeżywa niemal piekielne męki, aby wytrwać od ósmej do trzeciej.

Ta niedogodność zmusza nudzących się urzędników do uruchomienia zastałych szarych komórek do intensywnej pracy, ale wyłącznie dla wynalezienia sposobów wypełnienia tych siedmiu czy ośmiu godzin urzędniczej niewoli. W tej materii urzędnicze osiągnięcia są imponujące. Szczególnie od czasu, gdy w naszych urzędach pojawiły się komputery i towarzyszący im internet.

To już nie te czasy, gdy urzędnik miał do dyspozycji tylko czytanie gazet, picie kawy, dyskusje z kolegami o wydarzeniach sportowych albo grę w okręty. Natomiast panie urzędniczki, jako że jest to domena kobiet, okupowały telefony dla wymiany z koleżankami informacji na temat, co i gdzie rzucono do sklepów (to w czasach nieboszczki komuny) lub jaki atrakcyjny towar udało się kupić za grosze w ciuchlandzie. Rozmowy telefoniczne pań urzędniczek (dawniej, jak i obecnie) dotyczą także tak atrakcyjnych tematów, jak: kolor kupki najmłodszej pociechy, fatalna fryzura nielubianej koleżanki, nowy kochanek szefowej i jej naiwny mąż, który jako jedyny o tym nie wie…

Teraz nawet stojący na biurku aparat telefoniczny daje większe możliwości rozrywkowe, jak chociażby łatwo dostępne (to domena panów) sekstelefony. Dużo większe możliwości atrakcyjnego spędzenia czasu daje internet, gdzie można nie tylko obejrzeć atrakcyjne gołe panienki i coś więcej z tej dziedziny. Można też oddać się bez reszty przemyślnym grom lub dostać się w szpony hazardu internetowego.

W tej dziedzinie największe możliwości mają pracownicy biur poselskich i senatorskich, których pracodawcy pozostawiają samopas na wiele dni w tygodniu. I stąd tak wielkie rachunki telefoniczne niektórych wybrańców narodu. Sprzymierzeńcem nudzących się w pracy było i jest radio. Obecnie największym wzięciem cieszą się programy muzyczne, co słychać najczęściej na ul. Spokojnej lub Radio Maryja, preferowane w budynku kolejowym przy ul. Okopowej, ale nie tylko tam. Możliwości zabicia wlokącego się czasu są ogromne, a ich różnorodność zależy od inwencji nudzących się.

Według statystyk polski urzędnik ma najdłuższy czas pracy w całej UE, ale jego efektywność należy do najniższych. I nie ma co liczyć na poprawę w tej dziedzinie, jak długo posada urzędnicza będzie wynikiem podziału partyjnych łupów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski