Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

„Wojnę znam nie tylko z telewizji”. Ukraińcy mieszkający w Lublinie martwią się, co będzie dalej

Joanna Jastrzębska
Joanna Jastrzębska
Mieszkają w Lublinie od kilku lat i tu studiują. Era przyjechała spod Kijowa, Yewa pochodzi ze Lwowa
Mieszkają w Lublinie od kilku lat i tu studiują. Era przyjechała spod Kijowa, Yewa pochodzi ze Lwowa Łukasz Kaczanowski
Rosyjski atak był zaskoczeniem dla większości mieszkających w Lublinie Ukraińców. Spodziewali się, że prezydent Putin wyda rozkaz, ale nie wiedzieli, że stanie się to tak nagle. Od czwartku są w stałym kontakcie z bliskimi, którzy zostali na Ukrainie, szukają im bezpiecznego miejsca i dowiadują, jak mogą pomóc.

– Trudno mi sobie wyobrazić, że w Europie w 2022 r. zaczęła się wojna. Jestem w szoku. Po ataku w czwartek mama obudziła mnie telefonem o 7 rano. Powiedziała, że bombardują nie tylko wschód, ale każde miasto, również moje. Mówiła, że w niektórych budynkach przez wybuchy szyby wyleciały z okien – opowiada Oleg.

W naszym mieście mieszka od pięciu lat i już czuje się lublinianinem. Powodem przeprowadzki spod Lwowa były studia – wybrał biotechnologię na UMCS. Z czasem stwierdził, że to nie dla niego, bo zamiast siedzieć w laboratorium woli pracować z ludźmi. Nie szukał pracy zgodnej z wykształceniem, ale z zainteresowaniami, dlatego został menadżerem kawiarni i klubu. Myśli, że doświadczenie, którego nabiera, pomoże mu za parę lat otworzyć coś swojego. Na Ukrainie mieszkać nie chce, kontakt z krajem ma poprzez swoją rodzinę, łącznie jest to 18 osób.

– Rozmawiamy często, ale nie widzieliśmy się od dwóch lat, wszystko przez pandemię. Jeszcze niedawno myślałem o tym, żeby w najbliższym czasie w końcu się tam wybrać – wspomina Oleg. Jak mówi, jego krewni uczestniczyli w szkoleniach, jak i gdzie mogą uciekać. – Teraz moi bliscy szykują się do wyjazdu. Na razie ciocie i kuzyni próbują przedostać się z centrum Ukrainy bliżej Kijowa. Mama i brat pewnie zostaną u mnie, przynajmniej na jakiś czas. Koledzy deklarowali, że gdyby była potrzeba, znajdą też miejsce u siebie. Jeśli nie, trzeba będzie sięgnąć po oszczędności i poszukać jakiegoś pokoju do wynajęcia – dodaje Oleg.

O losy swojej rodziny martwi się także Era. Mieszka w Lublinie od trzech lat, przeprowadziła się spod Kijowa. Pracuje w markecie i studiuje psychologię na UMCS.

– Mój brat utknął we Lwowie. Na co dzień jest studentem w Dęblinie i w przyszłym tygodniu miał wracać na uczelnię. Kupił bilet, ale rodzina się boi, bo chodzą słuchy, że mężczyźni nie będą mogli wyjeżdżać. Brat nie ma jeszcze 18 lat, ale nie wiadomo, czy nie będzie musiał iść do wojska – mówi Era. Jak twierdzi, sytuacja jej brata jest teraz największym zmartwieniem rodziny, mimo że sami nie mają bezpiecznego miejsca, w którym mogliby przebywać podczas ataków. – W Ukrainie nie ma teraz żadnego spokojnego miejsca, a z kraju krewni na razie nie chcą wyjeżdżać. Proponowałam babci schronienie u znajomych, ale się nie zgodziła. Mówi, że ma dużego psa i kota, których nie zostawi, i że jest za stara, żeby się bać. Mama z kolei nie wyjedzie bez babci – informuje Era.

Najlepsza przyjaciółka Ery mieszka w Rosji. Z powodu wojny informacyjnej i propagandy tamtejszych mediów mają za sobą poważną kłótnię.

– Napisałam do niej przestraszona i zszokowana, czy wie o ataku na Ukrainę. Odpisała, że rosyjskie portale zarzucają ukraińskim dezinformację i że to nie jej państwo jest winne agresji, że siejemy niepotrzebną panikę i wprowadzamy w błąd. Udało nam się pogodzić, ale nadal jestem w szoku. Przyjaźnimy się od 10 lat, myślałam, że ją znam – wspomina Era.

Yeva Kaf mieszka w Lublinie czwarty rok. Lubi nasze miasto, bo przypomina jej rodzinny Lwów. Poznała tu Erę, z którą się zaręczyła, mają psa. Na co dzień pracuje w kawiarni i studiuje grafikę na UMCS. Po magisterce chce zacząć kolejne studia, tym razem w Holandii. Myśli o reżyserii.

– Mam koleżankę mieszkającą w Ukrainie. Ostatnio mówiła, że dopóki jeszcze sytuacja jest stabilna, zostanie tam przez kilka miesięcy. Chciała kontynuować swoją działalność i uciec, zanim wybuchnie wojna. Kiedy w czwartek się obudziłam, pierwszym, co zobaczyłam, była wiadomość od niej. Napisała „Nie zdążyłam” – opowiada Yeva. – Inna koleżanka miała na dziś kupiony bilet ze Lwowa do Polski, ale lot został anulowany. Chce dostać się do przejścia granicznego i uciec tą drogą.

Inaczej na sytuację w ojczyźnie patrzy Irina Syzonenko. Z rodzinnego Dniepra wróciła w tym tygodniu. Jak mówi, przekraczała granicę z bólem serca.

– To był naprawdę wielki żal. Wiem, że moje miejsce jest tam, nie boję się walczyć za ojczyznę. Gdybym tylko mogła, to zostałabym i jej broniła. Teraz mogę tylko angażować się w wolontariat – deklaruje. Syzonenko nie może pójść do wojska, ponieważ nie pozwala jej na to wiek i stan zdrowia. Mieszka w Lublinie od 2018 r., kiedy zaczęła studia na KUL-u. Jest malarką i historyczką sztuki. Zapewnia, że nikt z jej znajomych mieszkających na Ukrainie nie chce uciekać do Polski, tylko walczyć za ojczyznę. Czy nie boi się o nich? – To wojna, oczywiście, że może być różnie. Ale oni sami wiedzą, na co się piszą, bo tak jak ja przeżyli konflikt w Donbasie. Widzieliśmy wojnę nie w telewizji, siedząc z kawą na kanapie, ale taką, jaka jest, w 2014 i 2015 r. Moja rodzina nie chce wyjeżdżać. Mówi, że to ich dom, to ich ziemia i nigdzie nie będą uciekać. Dużo znajomych kupiło broń, deklarują, że do ostatniej chwili będą walczyć przeciwko Putinowi. Zresztą myślę, że Polacy dobrze rozumieją potrzebę oddania życia za ojczyznę. Dla nas to jest taka „specjalność Polaka”, dzięki której istnieje piękna Polska. Teraz przyszedł czas na „specjalność Ukraińca” – podsumowuje Iryna Syzynenko.

Krwi za ojczyznę nie boi się przelać także Roman, student z Charkowa. Mieszka w Lublinie od półtora roku i studiuje socjologię. Wcześniej na Ukrainie skończył architekturę i pracował w zawodzie.

– Nie chcemy wojny, ale jesteśmy na nią przygotowani. Nie będę czekał, aż dostanę wezwanie do wojska, zgłoszę się jako ochotnik. Chciałbym jednak, żeby moja rodzina mogła schronić się w Polsce – mówi. Jakiego scenariusza się spodziewa? – Nie będzie on pozytywny. Rodzina już kilka dni temu poinformowała mnie, że sklepy z bronią stoją puste, bo tak dużo osób chciało się zabezpieczyć na wypadek rosyjskiej agresji.

Na pomoc Ukrainie

Lubelskie uczelnie zareagowały na sytuację w Ukrainie. Kilka możliwości konkretnego wsparcia zadeklarował Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej. Kolegium rektorskie wystosowało w tej sprawie list do studentów z Ukrainy.

– Społeczność naszej uczelni nie może pozostać obojętna wobec niepokojącego i dynamicznie rozwijającego się konfliktu na granicy ukraińsko-rosyjskiej, naruszającego prawa międzynarodowe oraz zagrażającego prawom człowieka i demokracji w Waszym kraju – czytamy w nim. Na jakie realne wsparcie mogą liczyć studenci i doktoranci uniwersytetu? – Zapewniamy, że w tym trudnym czasie możecie liczyć na wsparcie ze strony swojej Alma Mater w zakresie m.in.: zapomóg, ustalenia puli bezpłatnych miejsc w domach studenckich dla osób pochodzących z Ukrainy, wprowadzenia obniżki opłat za studia, a także uruchomienia dodatkowej liczby bezpłatnych miejsc w ramach programu „Talenty na UMCS”, czyli inicjatywy, która umożliwia podjęcie bezpłatnego kształcenia na naszej uczelni – napisali rektorzy. Dodali również, że wsparcie będzie dostosowane do konkretnych potrzeb osób zgłaszających się po pomoc.

– Na pewno skorzystam z takiej pomocy. Do tej pory finansowo wspierała mnie mama, ale teraz to będzie dużo trudniejsze. Mam dorywczą pacę w markecie, ale obawiam się, że wypłata nie wystarczy, żeby samej się utrzymać – mówi Era.
Deklarację o przygotowaniu wsparcia dla studentów z Ukrainy złożył też Katolicki Uniwersytet Lubelski.

– Trudno mówić o konkretach, bo one będą odpowiedzią na konkretne zapotrzebowanie zgłoszone przez zainteresowanych. Uczelnia planuje taką pomoc, która będzie odpowiedzią na realne potrzeby zgłaszane przez pochodzących z Ukrainy studentów i pracowników uczelni – informuje Michał Wyrostkiewicz, rzecznik KUL-u.

Możliwości wsparcia przygotowuje też Uniwersytet Przyrodniczy i Politechnika Lubelska.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski