Wygrał człowiek, a nie polityka

Wbrew pozorom druga tura wyborów prezydenta Lublina nie była wyborem politycznym, czy wręcz partyjnym. Wybieraliśmy bowiem osobę, która ma zarządzać miastem. Żadna partia w tej materii prezydenta nie wyręczy i lepiej, żeby nie próbowała tego robić. W ratuszu nie ma i nie powinno być miejsca dla zastępów partyjnych. Dla nich miejsce jest na sali obrad Rady Miasta i nigdzie więcej. Dlatego też w drugiej turze nie przegrało PiS i nie wygrała Platforma. W pierwszą niedzielę grudnia wygrał Krzysztof Żuk, a przegrał Lech Sprawka. Wygrał kandydat, który lepiej się zaprezentował i wzbudził zaufanie mieszkańców Lublina. Nie łudźmy się przy tym, że w dokonaniu wyboru w jakikolwiek sposób pomogła Izabella Sierakowska czy Zbigniew Wojciechowski. Oni swoje wybory przegrali już w pierwszej turze.

Niestety, nie jest to jeszcze czas, gdy w Lublinie wygrała osobowość. Tej na dziś jeszcze nie mamy. Krzysztof Żuk wygrał jako osoba, jako człowiek. Osobowością może się dopiero stać. Miejmy nadzieję, że wykorzysta do tego celu najbliższe cztery lata swojej prezydentury. Cztery lata to dużo i mało. Dużo, gdy obserwujemy prezydentów miast pokroju Wojciecha Szczurka z Gdyni, czy Piotra Uszoka z Katowic. Mało zaś, gdy przychodzi nam spojrzeć na prezydenta Lublina, którego kadencja dobiegła właśnie końca. Jeżeli Krzysztof Żuk wykorzysta daną mu przez mieszkańców Lublina szansę, to jestem pewien, że w kolejnych wyborach prezydenta miasta nikt już nie będzie miał wątpliwości, że nie są to wybory polityczne. Wątpliwości tych nie powinna mieć wówczas także Platforma, której szyld może okazać się dla prezydenta Żuka zbędny.