Czerwona plama o prostych krawędziach to pierwsza myśl, która przychodzi do głowy, patrząc na wybrane właśnie logo CSK. I proszę szanowną komisję, która wyboru dokonała, by z piedestału swojego daleko posuniętego gustu artystycznego nie zapominała, że logotyp publicznej instytucji kultury ma być zrozumiały dla jak najszerszego grona odbiorców. Nie każdy jeździ po galeriach sztuki, nie każdy chadza do filharmonii czy opery, ale być może każdy chciałby zobaczyć coś, co mu się pod nosem budowało przez 40 lat. A być może, jak zobaczy, to zechce tam wpadać częściej. I właśnie taki człowiek ma zrozumieć, o co chodzi w tym znaku graficznym. I ma to zrozumieć tylko patrząc, a nie słuchając komentującego ten wytwór graficzny krytyka sztuki. Zadaniem wszelkiego rodzaju haseł i logotypów jest komunikacja z odbiorcą - prosta i zrozumiała komunikacja.
Czy prezenter telewizyjnych programów informacyjnych mówi językiem naukowym? Nie. A czy to znaczy, że tego naukowego języka nie zna? Zna, ale wie, że tym językiem przekaz nie dotrze tam, gdzie dotrzeć powinien. Tymczasem w przypadku opracowywania i wyboru znaków graficznych instytucje publiczne poszły w niszowość i w dziwnie pojęty artyzm. Tak jak w telewizji nikt nie szuka górnolotnych słów, tak starajmy się nie szukać górnolotnych skojarzeń w logotypie, który przeciętnemu Kowalskiemu kojarzyć się będzie z czerwoną plamą. Zejdźmy na ziemię i zastanówmy się, kogo chcemy zainteresować Centrum Spotkania Kultur. Profesorowie i artyści, choć w Lublinie ich dużo, CSK nie wypełnią.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?