Co pięć lat zadajemy sobie pytanie: dlaczego frekwencja w wyborach do europarlamentu jest tak niska? Odpowiedź jest prosta. Po pierwsze, ludzie nie wiedzą, co to ten Parlament Europejski i w czym on tak naprawdę nam szkodzi czy pomaga? Po drugie, żaden polityk nie stara się obywatelowi pomóc i wytłumaczyć, co zyska wybierając do parlamentu właśnie jego. A właściwie to tłumaczy, tylko nie to, co trzeba.
I tak, ze spotów wyborczych różnego koloru partii politycznych możemy się dowiedzieć, że wybierając tego a nie innego kandydata doprowadzimy w Polsce do dobrobytu, że będą niższe podatki, a wyższe wydatki - oczywiście na obywateli. Część polityków przekonuje o zamiarze zlikwidowania biedy, a inni chcą po prostu odsunąć od władzy obecną koalicję. Koalicja z kolei tłumaczy, że nikt nie rządzi lepiej niż ona. I co z tego rozumie ten, do którego kampania wyborcza jest adresowana? Nic, zero. No bo jeżeli to wszystko jest do załatwienia w Brukseli i Strasburgu, to po co jest gmach na ul. Wiejskiej w Warszawie? Po co w takim razie wybieramy posłów i senatorów? Eurosceptycy zaś z przerażeniem słuchają, że wybory do Parlamentu Europejskiego mogą oznaczać zmianę rządu w Polsce. To już nie do ogarnięcia.
W natłoku tych wszystkich wyborczych informacji z pogranicza faktu i ułudy wyborca głupieje i decyduje się o niczym nie decydować, bo dochodzi do wniosku, że pewnie i tak chodzi o pieniądze, a właściwie o uposażenie europosła. Tak to politycy zachęcając społeczeństwo do oddania głosu kompletnie je od wyborów odstręczają.
Codziennie rano najświeższe informacje z Lublina i okolic na Twoją skrzynkę mailową.
Zapisz się do newslettera!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?