Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Apetyt na robaki

Wojciech Klusek
Osoby wrażliwe na kulinarne ekstrawagancje ostrzegam, że treści zawarte w niniejszym felietonie mogą wywołać mdłości i odruchy zwrotne. Rzecz będzie o robakach oraz insektach, które Unia Europejska zamierza promować jako cenne źródło białka w naszym jadłospisie. Do tematu zainspirowała mnie poranna audycja w TVN24 gdzie Grzegorz Łapanowski, kucharz i publicysta lansujący jedzenie ekstremalne, zachęcał do spożywania świerszczy i karaluchów.

Unia postanowiła wydać 3 mln euro na promowanie robaków jako źródła białka znacznie tańszego od tradycyjnego mięsa. Prowadzący audycję red. Michał Żebrowski odważył się na degustację świerszczy przygotowanych przez gościa programu. W trakcie heroicznej próby dziennikarz nie wytrzymał i poprosił o szklankę wody. Kiedy przełykał świerszcza jego z początku chwacka mina pokazała obraz zmagań z wyjątkowym obrzydlistwem.

Czy można sobie wyobrazić, że za kilkadziesiąt lat robaki trafią do codziennego menu Polaków? Poczucie smaku i estetyki karze tej ponurej wizji zdecydowanie zaprzeczyć. Karaluchy napawają nas wstrętem i obrzydzeniem. Larwy to wyjątkowe ohydztwo. Już sam ich widok powoduje odruch zwrotny. Czy potrafimy przyrządzić świerszcza, którego przed rzuceniem na patelnię należy włożyć do zamrażalnika aby się nieco uspokoił?

Z drugiej strony jeden z zaprzyjaźnionych kucharzy z upodobaniem powtarza, że człowiek nie świnia, zje wszystko. Robaki spożywamy nieświadomie w owocach i mące. W kuchni azjatyckiej i obszaru Sahary są stałym elementem jadłospisu. O zwierzętach domowych i gryzoniach już nie wspomnę. Hiszpanie zajadają się byczymi jądrami. Raki wcale nie mają lepiej niż świerszcze. Przed spożyciem należy wrzucić je do wrzącej wody Jeszcze do niedawna żaby i ślimaki uważane były za kulinarną ekstrawagancję Francuzów. Dziś podobnie zresztą jak robaki są atrakcją snobistycznych bankietów.

Mimo, ze minęło już kilkadziesiąt lat wciąż zdarza mi się koszmarny sen - wspomnienie przedszkola w którym podawano nam tran. Z wielkiej butli pani nalewała wstrętną. gęstą zielonkawo-żółtą ciecz po której mało kto nie biegł do łazienki. Dziś ten skądinąd bardzo zdrowy tłuszcz odpowiednio oczyszczony i uzdatniony można spożywać bez ryzyka nudności. W czasach studenckich podczas pobytu w Kazachstanie miejscowi uraczyli nas azjatyckim przysmakiem biszbarmagiem. Był to baran gotowany razem z głową. Gospodarz zanurzał rękę w przestygłej zawiesinie skąd wyciągał ociekające krzepnącym tłuszczem kawałki mięsa. Na sam widok brało nas obrzydzenie ale najgorzej miał komandir (dobrze mu tak), któremu z racji starszeństwa przypadł największy rarytas - oko.

W sytuacjach ekstremalnych człowiek jest w stanie zjeść wszystko co się rusza. Eksperci szacują, że robaki mogą przyjąć się w Polsce za 30-40 lat. Na szczęście ja tego czasu nie dożyję, ale dzieci i wnuków szkoda.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski