Autorski przegląd tygodnia (1-7 marca)

Piątek: Komisja na kanapę!
- Czyj to materac i czyje to krzesło? - dopytywała radna Małgorzata Suchanowska w czasie ostatniej sesji. Chodzi oczywiście o falusopodobną okładkę Lubelskiego Informatora Kulturalnego Zoom. Cieszę się strasznie, że temat kanapy na krześle nadal żyje i trafił nawet pod obrady Rady Miejskiej. Choć klnę się na wszystkie świętości, za diabła nie mam pojęcia czemu na te pytania miałby odpowiadać prezydent lub któryś z jego zastępców. Wszak to nikt z ważnych w mieście nie zrobił zdjęcia na okładkę. Może radni PiS powinni zwołać specjalną komisję śledczą, która ujawni wszystkie sekrety i nieprawości kryjące się za publikacją fotografii. Zacząłbym od ustalenia co stało się z resztą kanapy, czy są na niej ślady trotylu oraz czy prawdą jest, że przy krześle z kanapą stały dwie pufy.

Sobota: **I tak nie latamy**
Itaka przestaje latać z Lublina. Na razie do czerwca. Ktoś zapyta, czyja to wina. Okazuje się, że nasza. Nie chcieliśmy śmigać w zimie do Egiptu to mamy, a raczej nie mamy wylotów. Państwo też macie z tego powodu moralniaka?

Poniedziałek: Petencie, porzuć wszelką nadzieję na zrozumienie
Urzędnicy nie chcą mówić do nas i pisać po ludzku i nadal chętnie korzystają z różnych mutacji nowomowy. Oficjalnie zapewniają, że starają się, że zależy im na dobrym kontakcie z petentami, że się szkolą dla nas i w ogóle. Przy okazji jednak dodają, że gdyby zaczęli posługiwać się językiem potocznym, mogliby zostać źle zrozumiani. Widać, że według nich lepiej w ogóle nie zrozumieć urzędnika niż zrozumieć go źle, a jak chcesz wiedzieć co gada, to pogłówkuj. Ot, lekcja, kto tak naprawdę jest dla kogo: urzędnik dla petenta czy petent dla urzędnika.

Wtorek: Bidulek
Nieszczęsny fotoradar Straży Miejskiej nadal nie wrócił do użycia po uszkodzeniu. Jeszcze bardziej mi go szkoda, gdy pomyślę o tym, jak biedaczyna będzie musiał się teraz narobić i napstrykać fotek, aby nadrobić zaległości w mandatach spowodowane długą labą.

Środa: Zły kierunek
Przy al. Kraśnickiej nie będzie liczących po 100 ani 75 metrów wieżowców. Dlaczego? Bo mogą "negatywnie wpłynąć na harmonię panoramy Lublina". Inwestorzy zainteresowani budowaniem w tym mieście powinni teraz zmienić strategię i zamiast w górę, iść w dół. 100-, a nawet 500-piętrowy apartamen-towiec z parkingiem w pobliżu jądra Ziemi nie powinien naruszyć niepowtarzalnego piękna okolic al. Kraśnickiej.

Czwartek: Będzie się działo?
W tym miesiącu przy deptaku ma być otwarty klub ze striptizem. Oj, coś czuję, że wiem o czym będą mówić niektórzy radni w czasie najbliższej sesji. Krzesło z kanapą pójdzie w niepamięć.