Co i komu przystoi?

Już od dwóch tygodni toczy się w naszym kraju dyskusja, jak powinien się zachowywać lekarz ginekolog w przypadku prośby pacjentki o aborcję. Dyskusję wywołał prof. Bogdan Chazan, który takiego zabiegu odmówił i nie wskazał innego lekarza, który mógłby go dokonać. Medyk twierdzi, że to nie jego obowiązek informować pacjentki o możliwościach w zakresie dokonania aborcji, bo on jest od ratowania życia. Oponenci zauważają, że zgodnie z prawem profesor powinien jednak innego lekarza wskazać. I tak jak nie chciałbym oceniać żadnej ze stron tego sporu, bo po każdej z nich jest jakaś racja, to ocenić muszę zachowanie byłego rektora Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego prof. Andrzeja Szostka. Otóż, ksiądz profesor skonstatował na łamach prasy: "Jeśli ktoś uważa, że wskazanie innego lekarza kłóci się z jego sumieniem, to nie powinien pracować jako lekarz, zwłaszcza ginekolog". Niby wszystko OK. Niby to racjonalny argument. Tylko mam dużą wątpliwość, czy akurat tego typu argumentację powinien prezentować przedstawiciel katolickiego, bądź co bądź, uniwersytetu, a co więcej ksiądz. Zdolnych w sztuce prawnej oponentów prof. Chazana jest wystarczająco dużo, by można było znaleźć autorytet do wypowiadania takich ocen, opinia księdza w tym aspekcie - chociażby nawet profesora - jest dalece niepotrzebna. Jestem w stanie zrozumieć prywatne opinie profesora Szostka, ale te może prezentować w rozmowach z przyjaciółmi. Na forum publicznym powinien pamiętać, że jest przede wszystkim członkiem Kościoła i sam ten fakt powinien sprawić, by czasem swoją prywatną opinię przemilczał.