Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gladiatorzy złotego cielca

Maciej Wijatkowski
Kepa Arrizabalaga (oj, uczyłem się tego przez chwilę, żeby się nie pomylić) zostaje najdroższym bramkarzem wszechczasów, oczywiście - w piłce nożnej. Za przejście dwudziestorzylatka z klubu do klubu, jeden zapłaci drugiemu osiemdziesiąt milionów euro. To na początek, bo jeszcze trzeba płacić małolatowi pensję, niekoniecznie mniejszą.

Jest moc? Nie. Jest niedowierzanie. To, zresztą, żaden rekord. Mistrza w turalniu się po trawie, niejakiego Neymara, sprzedano za dwieście dwadzieścia dwa miliony, plus pensja: trzydzieści siedem milionów euro rocznie, czyli - plus minus - trzynaście milionów, dwieście sześćdziesiąt tysięcy polskich złotych miesięcznie. Oczywiście - drugie tyle dojdzie od reklamodawców, więc o drobne na fryzjera dla młodego człowieka możemy być spokojni.

Zazdrość mnie zżera? Pewnie też, ale ja bym go nie zastąpił, więc nie ma o co. Nie zastąpiłbym także Brada Pitta, bo jest przystojniejszy, ani Kamila Stocha, bo mam lęk wysokości. Nie w tym rzecz. Rzecz w tym, że olbrzymie pieniądze w sporcie zaczynają zmniejszać jakość samych sportowców. „Czy się stoi, czy się leży...” zaczyna królować. Nasi piłkarscy gladiatorzy nie zarabiają aż takich kokosów, ale za kilkadziesiąt tysięcy miesięcznie powinno się zjeść trochę trawy, a nie drwić z kibiców, jak ostatnio warszawska Legia. Kiedy się jest Neymarem, trzeba strzelać bajeczne gole, a nie uprawiać aktorstwo rodem z „Ukrytej prawdy”.

Niektórzy dziennikarze sportowi, których uprzywilejowana garść nieźle żyje na poboczach karier kopaczy, rozdmuchali do potęgi nadzieje kibiców, by potem, znienacka, niedbale przejść do rugania graczy i trenerów. No cóż... Pamięć ludzka jest zawodna, na to trzeba liczyć i zarabiać.

Kiedy już cała Polska uwierzyła wreszcie w niemoc gladiatorów futbolu i zaczęła gromko wypominać zarobki, jedna z naszych lekkoatletek napisała: „Spokojnie, w sierpniu są Mistrzostwa Europy! Znowu przywieziemy worek medali!” I co? Tylko jeden wieczór: dwa złota i dwa srebra naszych miotaczy! Następnego dnia - kolejne złoto! Można? Nie za miliony, choć swoją wartość - głównie reklamową - lekkoatleci mają, i tym razem - bardzo słusznie. A nie można by tak postawić na prawdziwych atletów? Pracujących od szkolnych lat na olimpijski medal, czy mistrzostwo świata? Stadiony są obszerne, pomieszczą dziesiątki tysięcy płacących za bilety. Telewizje i sponsorzy będą usatysfakcjonowani!

Jeśli tak by się stało, możemy być pewni, że znowu pojawią się lekkoatleci słynni jedynie tatuażami i kontuzjami. Już rozpoczęty proces robienia Kenijczyków - Turkami i Etiopczyków - Katarczykami (biegacze), gwałtownie przybierze na sile. Znaczy - pieniądz rządzi i nic na to nie poradzimy? Rządzi. Ale tylko tymi, którzy tego chcą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski