Pomyje za zmianę prawa wylały się na wszystkich: od rządu, przez parlament, po prezydenta. Oberwało się też, co logiczne dla tzw. większości (choć logiczne w rzeczywistości nie jest), także policjantom, którzy przepisy egzekwują. No, jak można zabierać prawo jazdy tylko za to, że droga pozwalała na osiągnięcie prędkości w teorii niedopuszczalnej? Przecież nikt więcej drogą nie jechał, nikt nie szedł, a sama droga była prosta i płaska jak stół. Większość z nas to przecież fenomenalni kierowcy, których od Kubicy różni jedna ważna rzecz: w pełni zdrowa ręka. I tak pędziliśmy przez wsie, miasta i miasteczka 120, 140 i 150 km/h. Każdemu się spieszyło. To, że ktoś mógł wyjść nieopacznie przed maskę naszego ścigacza, to, że mogło wybiec przed nią nieświadome zagrożenia dziecko, to nikogo z nas nie obchodziło.
Ważny był pęd i poczucie władzy nad prędkościomierzem. No i czas też się liczył. Liczyło się to, że u znajomych czy rodziny byliśmy aż o całe 15 minut wcześniej. A potem przy grillu można było opowiadać o tym, jaki to czas przejazdu właśnie pobiliśmy.
Dlatego cieszę się, że w końcu ta głupota, która przekraczała tę ustawową "pięćdziesiątkę", została ukrócona. Miło jest patrzeć przy wjeździe do jakiejkolwiek miejscowości, jak nagle wszyscy zaczynają zdejmować nogę z gazu. Świadomość możliwego braku "prawka" przez trzy miesiące robi swoje.
Z drugiej strony, jakie to dziwne, że wrażenia nie robią możliwe ofiary śmiertelne, których na naszych drogach pełno, tylko możliwy brak zwykłego kawałka papieru.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?