Górnicy z Bogdanki popierają kolegów ze Śląska. „Chodzi o górniczą solidarność”

Kilkudziesięciu górników prowadzi podziemny protest w kopalniach Ruda i Wujek na Dolnym Śląsku. Chcą rozmawiać z rządem o przyszłości górnictwa. Według nich, realizacja rządowych planów odejścia od węgla oznaczać będzie zamknięcie większości kopalń do roku 2036-37. Uważają, że proces powinien został rozłożony na około 40 lat.

Związkowcy ze Śląska ogłosili pogotowie strajkowe. Do Katowic udał się m.in. pełnomocnik rządu do spraw górnictwa Artur Soboń. Tuż przed rozpoczęciem rozmów ze związkowcami przyznał, że jego najważniejszym zadaniem jest „zakończenie przez górników tej formy protestu - czyli pogotowia strajkowego”.

Górników z Dolnego Śląska popierają ich koledzy z województwa lubelskiego.

- Chodzi o górniczą solidarność – podkreśla Grzegorz Jadwiżuk, przewodniczący Związku Zawodowego Górników działającego w spółce Lubelski Węgiel „Bogdanka”. I dodaje:

- W dłuższej perspektywie zagrożeniem dla Bogdanki i całego górnictwa w Polsce będzie brak systemowego planu odejścia od węgla. Jeśli liczyć się będą względy biznesowe, to Bogdanka jest bezpieczna.

Bogdanka jest najnowocześniejszą, najbardziej efektywną i jedną z największych kopalń węgla kamiennego w Polsce. Kopalnia wchodzi w skład grupy Enea, która jest kontrolowana przez Skarb Państwa. W ubiegłym roku z szybów w Bogdance wyjechało blisko 9,5 mln ton węgla. Firma wypracowała ponad 374 mln zł zysku. W ostatniej rozmowie z Kurierem Lubelskim Artur Wasil, prezes LW Bogdanka, powiedział, że zasoby węgla wystarczą do 2050-2055 roku.

- Uważam, że zmiany są nieuniknione i to my jesteśmy odpowiedzialni za to, żeby przygotować na nie region. To jest dobry czas, żebyśmy na Lubelszczyźnie korzystali z projektów transformacji energetycznej. Ważne jest też dbanie o rodzime kopalnie – przyznał Artur Wasil.

ZOBACZ TEŻ: