Dostaję wysypki na samo brzmienie słowa, a z takimi indywiduami nie zadaję się z definicji, choć w wielu przypadkach prawdziwa natura ukazuje się w pełni dopiero po dłuższym czasie. Charakteryzują się, przede wszystkim, kompletym brakiem skrupułów w kwesti empatii, zrozumienia dla innych i skupieniem wszystkich działań na sobie, bez względu na to, czy dotyczy to ruchu drogowego, zasad współżycia w środowisku, albo wychowania potomstwa. Skupieni są przede wszystkim na pozyskiwaniu pieniędzy i demonstracyjnym ich wydawaniu. Nie zawsze rzeczywiście nimi dysponują, ale robią wszystko, by przynajmniej tak to wyglądało. Jak pozyskują?
Metod jest wiele, ale pozostańmy przy najpopularniejszych. Na przykład: zakłada się pseudo-fundację. Nie - fundację, bo to cel prawy i potrzebny, a pieniądze są dla rzeczywiście potrzebujących. W statucie pseudo-fundacji wpisuje się wysokość zarobków prezesa - założyciela, na przykład: skromne piętnaście tysięcy miesięcznie netto, trochę niżej wycenia się kilku członków zarządu i dwóch, trzech tzw. pracowników etatowych. Konieczne są też: w miarę wiarygodny i zbożny cel istnienia fundacji, oraz statutowy zapis niemożności zmiany powyższych założeń i sum przez wiele lat. Gotowe. Teraz, mając na sztandarach cel a na stanowiskach państwowych - kolegów, pozyskujemy kasę, żyjąc sobie spokojnie, ciepło i bogato, pamiętając jednocześnie, by co jakiś czas przekazać jakąś sumę na statuowe cele, lub coś ufundować. Kolejną „studzienką” dla cwaniaków są dotacje europejskie i bardzo modne ostatnio „startupy”, czyli projekty przedsięwzięć, na które zbiera się pieniądze. Oczywiście - tak jak w przypadku fundacji, zajmuje się tym wielu uczciwych ludzi, ale....”Startup” może oznaczać cokolwiek: elektrownię pływową w Radomiu, wydanie cyklu książek o rozmnażaniu lotopałanek, czy stworzenie programu komputerowego do obliczania trajektorii lotu komara. Ważne jest, by był, i by można było siłą perswazji osobistej i internetowej wyciągnąć kasę od kogo się da. W przypadku funduszy europejskich trzeba jeszcze spełnić kilka niespecjalnie krepujących warunków, ale to przecież żadna trudność. Ważne są sumy i fakt, że jeśli się „nie uda”, to trudno. Chcieli dobrze, kasę wydali, a teraz... zakładają nowy „startup”!
Tak zwani „biznesmeni”, zwłaszcza ci bogatsi, już trochę zmądrzeli i coraz mniej chętnie finansują nierobów, ale od czego są wspomniani koledzy przy państwowej kasie? Zawsze się da coś wyciągnąć i dobrze żyć za cudze pieniądze. Tylko... Jak tu pochwalić się takim tatusiem, czy mamusią?
POLECAMY WASZEJ UWADZE:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?