Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jesienne myśli o naturze (ludzkiej)

Jan Pleszczyński, publicysta
Jan Pleszczyński
Jan Pleszczyński
Listopad chyba już na trwale staje się jednym z piękniejszych miesięcy w naszym kalendarzu. Słońce, kolory, temperatura w sam raz, dni wcale nie takie krótkie. Aż chciałoby się powiedzieć: listopadzie trwaj! Bo niebawem będziemy wyczekiwać wiosny, a tu, jak zwykle ostatnimi laty, w kwietniu wciąż przedwiośnie, w maju ziąb, w czerwcu kilka dni upałów po 30 stopni, a w pozostałe leje.

Pogoda pogodą, ale listopad i tak zawsze nastraja do namysłu nad przeszłością, przemijaniem własnym i innych. Może dlatego w listopadzie dokładniej studiuję nekrologi. Nie ominę też wspomnieniowych artykułów o tych, którzy odeszli. Fakt, od kilkunastu lat nie tylko w listopadzie namiętnie je czytam. Ale ponoć to naturalne, z wiekiem tak się robi. Młodzi tego nie zrozumieją, więc nie będę rozwijał i wracam do głównego wątku. Otóż, czytam, czytam, i coraz bardziej się dziwię. Jestem przecież w tym wieku, że wielu ludzi, o których czytam, znałem osobiście, a przynajmniej ze słyszenia, albo z mediów.

Dowiaduję się o nich wielu rzeczy, o których nie wiedziałem. Rodzina, bliscy, przyjaciele informują, że należeli do jakiegoś klubu, mieli oryginalne hobby, działali społecznie w różnych organizacjach i stowarzyszeniach. Przypominają, gdzie uzyskali maturę, zawsze zaznaczając, jeśli przypadkiem było to katolickie liceum. Jeśli zmarli w stosownym wieku, to prawie zawsze byli w Armii Krajowej, ostatecznie w Batalionach Chłopskich albo przynajmniej władza ludowa ich represjonowała. Nie zapomną o kółku wędkarskim, rejsie na Mazurach, a już nigdy o tym, że byli w "Solidarności". Pięknie. Tak powinno być.

Tylko jakoś nigdy nie spotykam informacji, że ktoś należał do Związku Młodzieży Socjalistycznej, działał w Socjalistycznym Zrzeszeniu Studentów Polskich, a przez lata był członkiem PZPR. Tak jakby tego w ogóle nie było albo było to zupełnie nieistotne. A przecież było, i to bardzo. Dawało więcej szans na ustawienie się w życiu, a przynajmniej na święty spokój.

Nie, nie mam za złe. Ja też się specjalnie nie chwalę, że należałem do SZSP, na który sam pogardliwie mówiłem "Zsyp". Tylko tak sobie myślę - w pięknym listopadzie - że nekrologi i okolicznościowe wspomnienia więcej mówią o naturze ludzkiej niż o życiorysach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski