Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jest dobrze, jest dobrze, ale nie najgorzej jest

Jan Pleszczyński
Archiwum
W jednym z moich ulubionych periodyków przeczytałem, że największym nietaktem, jaki może popełnić publicysta, jest przyznanie się do bycia szczęśliwym. O ile dobrze zrozumiałem artykuł, nie chodzi tylko o takie "zwykłe" szczęście - w życiu osobistym ("zwykłe" w cudzysłowie, bo w gruncie rzeczy to najważniejsze ze wszystkich szczęść), ale także o szczęście związane z miejscem i czasem. Puenta jest taka, że czas i miejsce, w których żyjemy, są całkiem dobre, a nieustanne narzekania dość groteskowe.

Podobne w tonie publikacje znalazłem jeszcze w kilku innych zacnych gazetach, co podniosło mnie na duchu, bo podtrzymało nadzieję, że jednak nie zwariowałem. Ale trochę mi też przykro, bo okazuje się, że co tydzień popełniam spory nietakt. W końcu na okrągło piszę, że jest dobrze. I już nawet dla mnie te felietoniki stają się nudnawe, bo nieznośnie przewidywalne. Mam więc poważne obawy, czy w przyszłym roku "Kurier" nie podziękuje mi za współpracę. Ale jeśli nawet podziękuje, to i tak nie zmieni to mojej opinii, że - cytując "klasyka" - "jest dobrze, jest dobrze, ale nie najgorzej jest".

Skoro na okrągło przez cały rok powtarzałem jak zacięta płyta to samo, na koniec roku powtórzę jeszcze raz. Otóż uważam, że - pomimo wszystkich uzasadnionych i nieuzasadnionych pretensji - mamy sporo szczęścia żyjąc w Lublinie. Oczywiście, każde miasto ma swoją specyfikę. Lublin jest świetnym miejscem dla tych, którzy źle się czują w wielkich metropoliach, a dobrze w miastach średniej wielkości, z akademickim klimatem. Którzy woleliby, tak jak i ja, mieszkać w Oksfordzie niż Londynie, w Bolonii niż Mediolanie, w Salamance niż Barcelonie, Heidelbergu niż Hamburgu. W takich mniejszych miastach "dzieje się" równie dużo, za to w zupełnie innych klimatach. A na dodatek wszystko dzieje się blisko, w zasięgu spaceru, albo kilku przystanków komunikacji miejskiej. A że nie wszystkim te klimaty odpowiadają - cóż, nie ma co rozdzierać szat. Lublin nie jest jedynym miastem w Polsce; jest w niej, na szczęście, bardzo dużo dobrych do życia miejsc.

Co do Polski zaś - na tle wielu innych państw całkiem nieźle dajemy sobie radę. To "na tle" jest ważne - nie żyjemy w próżni i porównania są konieczne, choć niekoniecznie akurat z Niemcami, Skandynawią czy Szwajcarią. I choć coraz bardziej niepokoi wciąż narastające rozwarstwienie społeczne - i nie chodzi tylko o różnice w dochodach - a biurokracja, nieudolne wprowadzanie reform, egoizm różnorakich elit, demoralizujący wyścig szczurów i zanik solidarności są bardzo dołujące, to i tak nie zmienia się moja pewność, że żyjemy w dobrym miejscu i czasie. Na wszelki wypadek dodam, że tak samo myślałem wtedy, gdy żyłem w IV, a nie III RP.

Na Nowy Rok życzę wszystkim, i sobie oczywiście też, nie tyle nawet szczęścia, ale tego, byśmy potrafili być szczęśliwi. I mam nadzieję, że nie są to nietaktowne życzenia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski