W dobie płynących do nas prężnym strumieniem środków europejskich, wobec powszechnego i swobodnego przemieszczania się od Litwy po Portugalię, stawianie tezy o wyższości państw narodowych nad zjednoczoną Europą wydaje się być jakąś totalną aberracją. Tylko, że siły Wspólnoty nie mierzy się w najlepszych dla niej historycznie momentach, ale w sytuacjach kryzysowych.
Już kryzys finansowy pokazał nam niestety, że nie ma jednej wielkiej Europy, jednej wspólnej Unii Europejskiej, ale jest Europa podzielona na różne stopnie integracji. A od stopnia integracji zależy stopień zaangażowania Wspólnoty w obronę finansów danego państwa. Dziś, gdy u granic naszej wspólnej Europy toczy się tzw. hybrydowa wojna, gdy Rosja swobodnie operuje na terytorium innego państwa i stwarza tym samym nową sytuację geopolityczną na Starym Kontynencie, Unia Europejska stanęła przed największym w swojej historii politycznym wyzwaniem.
Aneksja Krymu i konflikt na wschodzie Ukrainy dały Wspólnocie możliwość okazania siły zjednoczonej Europy. Jednak kolejne ruchy czynione w aspekcie ekspansyjnej polityki Rosji okazują raczej słabość Wspólnoty i siłę indywidualnych państwowych interesów.
Niby nic dziwnego, zawsze wszak w historii, o przyszłości narodów i państw decydowały interesy gospodarcze. Ale z drugiej strony utworzyliśmy przecież Europę wspólnych interesów, no i chyba też wartości. Dziś jednak widzimy, że innym interesem jest interes Francji i Niemiec, innym Wielkiej Brytanii i Włoch, a jeszcze innym Polski, Litwy, czy Estonii.
Kim jest więc dzisiejszy Europejczyk i czy w ogóle jest?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?