Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Konstytucji nie zmienia się na łapu-capu

Kuba Olchowski
Kuba Olchowski
Kuba Olchowski archiwum
Zawlekli naszą "Unię lubelską" do Wilna. Obraz dumnie zawisł w Muzeum Sztuk Stosowanych u stóp wieży Giedymina. Niezupełnie wiadomo, czy to akurat dobre miejsce, bo Litwini ciągle nie są pewni, czy aby unia lubelska jakiekolwiek pozytywne zastosowanie w ogóle kiedykolwiek miała. A nawet raczej uważają, że bez tej całej unii to Litwa by ho, ho, hen od morza do morza się rozciągała. Koncepcja jakby znajomo brzmiąca.

W każdym razie zaproszenie na odczyt, połączony z pokazem zdjęć Lublina, raczyłem delikatnie odrzucić - "ja z Lublina, pińcet razy to widziałem". Oczywiście z tą drzemiącą podskórnie imperialną pobłażliwością, jakże pospolitą nie tylko u Polaka na Wschodzie, ale i przecież u Niemca na wycieczce w Danzig.

Litwini, też chyba czasem podskórnie, to czują. Widzą, jak Polacy uśmiechają się pod nosem, widząc portrety przedstawicieli tak znamienitych rodów jak Ostrogiškis, Radvila, Pacas lub znanej bohaterki Emiliji Pljateryte, która przecież, podobnie jak i owe rody, w Polsce nazywa się zupełnie inaczej. I jest naturalnie polską bohaterką.

Tymczasem Polacy na Litwie coraz głośniej domagają się prawa do pisania swoich nazwisk w oryginalnym, polskojęzycznym brzmieniu. O czym skwapliwie nas media informują. Sęk w tym, że Polacy litewscy, jako jedyna mniejszość narodowa na Litwie, mają zagwarantowane prawo do zachowania swojego "narodowego" brzmienia nazwisk. Wszystkie inne nazwiska pisane są zgodnie z litewskimi regułami, czyli Dmitrij Miedwiediew to Dmitrijas Miedvedevas, a na przykład piłkarz Thierry Henry to oczywiście Tjeri Anri. W przypadku Polaków problem polega na tym, że owszem, nazwisk im nikt tak nie zniekształca, ale i tak pisać je muszą zgodnie z litewską pisownią - czyli Tomaszewski niech się nazywa Tomaszewski, ale napisać to musi "Tomaševski". Bo tak każą reguły pisowni. Bo dźwięki "sz" czy "w" po prostu w litewskim alfabecie nie występują.

Jest nawet gorzej - żeby rozwiązać spór po myśli polskiej mniejszości państwo litewskie musiałoby ni mniej, ni więcej, tylko zmienić konstytucję. Do czego się nie pali. Bo będzie precedens, bo czekają na to kolejne mniejszości, bo czeka Moskwa, z lubością "chroniąca ludność rosyjską poza granicami Rosji".

Reasumując - taka to "sąsiedzka" lekcja: nad zmianami w konstytucji trzeba się co najmniej dwa razy zastanowić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski