Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kulturofobia

Kazimierz Pawełek
W reprezentacyjnej galerii Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej im. Hieronima Łopacińskiego od kilku dni czynna jest wystawa pt. "Niemcy". Jest to kolejna ekspozycja poświęcona poznaniu naszych sąsiadów. Wcześniej pokazywano historię i współczesność Ukrainy, Rosji, Białorusi i Litwy. Teraz przyszła kolej na naszych zachodnich sąsiadów - Republikę Federalną Niemiec.

Celem corocznych ekspozycji jest przedstawianie historii oraz teraźniejszości i dziedzictwa kulturowego społeczności danego państwa. Prezentowane są także związki poszczególnych państw i narodów z Polską, związki wielowiekowe i wieloaspektowe, czasem bolesne i trudne. Naszym zamiarem, pisze organizator wystaw, jest przekroczyć granicę - niewiedzę zamienić w wiedzę, pozbyć się uprzedzeń, złamać stereotypy. Zbliżeniu pomiędzy narodami powinno towarzyszyć poznanie sąsiadów. Dlatego właśnie prezentowane są eksponaty ze zbiorów własnych Biblioteki Łopacińskiego, jak też materiały dostarczone przez stronę niemiecką.

Pisząc o kolejnym wydarzeniu kulturalnym w naszym mieście, nie sposób pominąć smutnego, wręcz żenującego faktu, który miał miejsce podczas wernisażu. Uroczystego otwarcia wystawy dokonał konsul honorowy Republiki Federalnej Niemiec w Lublinie prof. dr hab. Andrzej Kidyba, przy udziale organizatorów i publiczności. To normalne. Nienormalny, nie tylko zresztą dla mnie, był fakt, że na otwarciu nie było żadnego (!) przedstawiciela władz. Nie było nikogo nie tylko z ratusza, ale także z ulicy Spokojnej, gdzie mieszczą się aż dwie ważne instytucje, a każda z nich ma wydziały czy też departamenty kultury, które jakby cierpiały na dolegliwość, którą osobiście nazywam "kulturofobią", jakże często ujawniającą się w naszym mieście przy okazji wydarzeń kulturalnych właśnie.

W pełni zdaję sobie sprawę, że na ulicy Spokojnej, gdzie mieszczą się Urząd Marszałkowski i Lubelski Urząd Wojewódzki, zrobiło się teraz bardzo niespokojnie, co ma związek z nadchodzącymi wyborami samorządowymi. Wiadomo, dyrektorzy i kierownicy główkują obecnie i są zajęci kombinowaniem, z kim warto trzymać, aby ocalić fotel i biurko i jaka koalicja jest prawdopodobna po wyborach? Ruszyć się od biurka to ryzyko, bo po powrocie może już przy nim siedzieć ktoś inny. Ale żeby na otwarcie tak znaczącej wystawy nie wydelegować nawet sprzątaczki z kwiatami czy listem gratulacyjnym? To już się nie mieści w głowie (zależy czyjej?), jako że sprzątaczki raczej nie podlegają partyjno- koalicyjnej rotacji.

Nie można wykluczyć, że ludzi, których według partyjnej nomenklatury "rzucono na kulturę", onieśmiela zasłużona osoba patrona monumentalnego gmachu i w jego przepełnionych wiedzą wnętrzach czują się nieswojo? Poza tym, wielu z nich spieszno do swoich chełmsko-zamojskich gospodarstw, do których udają się po zakończonym dniu urzędniczej pracy.

Otwarcie wystawy "Niemcy" odbywało się jednak w tzw. godzinach urzędowych i mikrobusy odwożące chełmsko-zamojskich urzędników po pracy do domów jeszcze nie zajechały na ul. Spokojną. Cóż z tego? Teraz najważniejsze nie są kartki z historii, choćby Niemiec, a kartki wyborcze, jak też tak powszechna w naszym mieście kulturofobia urzędników od kultury.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski