To już 11. ofiara wody od początku roku w naszym województwie. Upalna pogoda, która zawitała do nas dość wcześnie, bo już wiosną, w drugiej połowie kwietnia, zachęciła wiele osób do wypoczynku nad wodą, choć nawet na strzeżonych kąpieliskach nie było jeszcze ratowników. A że o nieszczęście nie trudno, nie trzeba nikogo przekonywać. Często gdy media informują o utonięciu, okazuje się, że ofiara wcześniej piła alkohol albo przeceniła swoje możliwości. I choć nagłaśniamy takie wypadki regularnie i mówimy o przyczynach, niewiele się zmienia.
Inną kwestią jest brak wyobraźni. Nieraz, będąc nad zalewem czy jeziorem, widziałam, jak korzystający z wypoczynku wsiadają na rowery wodne albo do kajaków i nie zakładają kapoków. Jeszcze inni wypływają na materacach na głęboką wodę. Umiejętności pływackie i sprawność fizyczna mogą nie wystarczyć, gdy rozgrzane ciało wpadnie do zimnej wody albo natrafi na wartki nurt. Równie niebezpieczne są skoki na główkę, zwłaszcza przy zamulonej wodzie, gdzie nie widać dna. Nawet jeśli wydaje nam się, że znamy ten teren, to nie oznacza, że jest bezpieczny.
Oglądałam nieraz wywiady z osobami, które po takim skoku dziś jeżdżą na wózku inwalidzkim. Wszystkie mówiły: Gdyby można było cofnąć czas... Ale tego nie da się zrobić. Trzeba o tym zawsze pamiętać, gdy wypoczywamy nad wodą, bo jak podkreśla Robert Wawruch, prezes lubelskiego WOPR: To nie gra komputerowa, gdzie mamy trzy życia i zaczniemy je od nowa. Jeden skok może zmienić nasze życie na zawsze.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?