Równo rok temu na łamach Kuriera Lubelskiego napisałem o marnej kondycji lubelskich uczelni. Wskazywałem, że być może czas zastanowić się nad projektem połączenia kilku szkół wyższych i utworzenia swego rodzaju "fabryki wiedzy", która będzie w stanie podnieść poziom kształcenia i zacząć rywalizować z najlepszymi w kraju.
Po roku nie jesteśmy nawet o krok bliżej stworzenia superuczelni o wysokich standardach kształcenia. Jesteśmy za to o krok bliżej edukacyjnego dna. W najnowszym rankingu uczelni akademickich przygotowanym przez "Perspektywy" i "Rzeczpospolitą" najlepsza lubelska uczelnia - Uniwersytet Medyczny - znalazła się dopiero na 27. miejscu. Wyprzedzają nas nie tylko giganci z Krakowa, Warszawy, czy Poznania. Przed nami plasują się szkoły wyższe z takich ośrodków jak Białystok, Gliwice, Katowice i Toruń.
Mamy więc lotnisko, zaraz będziemy mieli drogę ekspresową do Warszawy, tylko czekać aż dojedzie do nas szybka kolej. A wszystko to po to, żeby więcej maturzystów mogło spakować walizki i wyruszyć w kraj, by kształcić się wśród najlepszych. Exodus absolwentów uczelni wyższych, który dziś przeżywamy, będzie niczym przy exodusie maturzystów. To już ostatni dzwonek na podjęcie działań naprawczych. I jeżeli roli modernizatorów lubelskiego systemu edukacji nie chcą się podjąć sami z siebie rektorzy, to czas zmusić ich do tego.
Uczelniana autonomia nie może oznaczać autonomii w beznadziejności. Może czas, by to prezydent Lublina wyszedł z inicjatywą zorganizowania czegoś pokroju lubelskiego okrągłego stołu, gdzie środowisko akademickie, samorządowcy i przedsiębiorcy pochylą się nad rozwiązaniami wyjścia z edukacyjnej czarnej dziury.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?