Po blisko trzech latach prokuratura umorzyła śledztwo, które prowadziła w sprawie bikeparku. To postępowanie zostało wszczęte po tym, jak tor został zamknięty, bo nadzór budowlany uznał, że jego stan jest katastrofalny i korzystanie z tego obiektu jest niebezpieczne. Śledczy badali trzy wątki: ewentualne błędy na etapie projektowania obiektu, niewłaściwy nadzór nad realizacją inwestycji oraz nieprawidłowe użytkowanie. Ostatecznie uznali, że brak jest znamion czynu zabronionego w każdym z tych punktów i całe postępowanie umorzyli. W praktyce oznacza to, że za katastrofalny stan obiektu, którego budowa pochłonęła 3 mln zł, nie odpowie nikt.
Umorzenie śledztwa lubelski ratusz przyjął pewnie z niejaką ulgą. Dzięki takiemu finałowi sprawy urzędnicy mają potwierdzenie, także pewnego rodzaju alibi, że nie muszą sprawdzać, kto zawinił, jak też zastanawiać się nad możliwością dochodzenia odszkodowania od osób odpowiedzialnych za nieprawidłowe przeprowadzenie tej inwestycji, a takie ewentualne kroki zapowiadał kilka lat temu sam lubelski magistrat. Inne rozstrzygnięcie stawiałoby obecny ratusz w dużym kłopocie.
Bikepark, oddany do użytku w lipcu 2010 r., był jedną z flagowych inwestycji sportowych ówczesnego prezydenta Lublina Adama Wasilewskiego (PO). Nad budową obiektu sprawowali nadzór, niepracujący już od dawna w UML: Marzena Jodłowska, ówczesna dyrektorka Wydziału Inwestycji UML oraz jej zwierzchnik Stanisław Fic, zastępca prezydenta Wasilewskiego. Przyznam szczerze, że od początku byłam pewna, że w tej sprawie nie będzie winnych. Bo tak to niestety u nas już jest: sukces zawsze ma wielu ojców, a porażka jest sierotą.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?