Od pewnego czasu mamy w Lublinie festiwal politycznych deklaracji w sprawie zaśmiecania miasta plakatami wyborczymi. Wszystkie ugrupowania z Rady Miasta jak jeden mąż licytują się, kto jest bardziej przeciw wieszanemu na płotach, słupach i latarniach wyborczemu chłamowi. I tak, gdy klub PO ogłasza, że właśnie podjął niezwykle spektakularną decyzję o "byciu przeciw" ulicznej kampanii, to klub Wspólny Lublin przypomina, że on między sobą dogadał się w tej sprawie jeszcze w ubiegłym tygodniu. Dziwi mnie tylko fakt, że w ramach jednego klubu trzeba się dogadywać, czy jest się przeciw brudowi na ulicach. No ale z drugiej strony, to co jeden kolega radny uzna za brud, może być akurat "twarzą" drugiego kolegi radnego. I to rzeczywiście jest problem. No ale doceńmy, że w końcu wszyscy koledzy rajcy zaczynają się dogadywać, że brud jest brud i nieważne, jaką ma "twarz".
Dlaczego jednak do politycznych decyzji o eliminacji śmieciowej kampanii wyborczej z ulic Lublina wszyscy dojrzeli dopiero teraz? Czy może wynika to z faktu, że jesteśmy w przeddzień wyborów do Parlamentu Europejskiego, w których nasi radni udziału nie wezmą?
Czy te ważne decyzje nie wypływają przypadkiem z czysto ludzkiej zawiści do tych, którzy do europarlamentu dostać się mają szansę? Wszak przed ostatnimi wyborami samorządowymi chętnych do dyskusji nad czystością lubelskich ulic nie było. A może wówczas po prostu nie zdążyli zarezerwować sobie powierzchni na billboardach. Teraz do wyborów samorządowych czasu jeszcze trochę zostało, to i billboardy zdąży się wykupić.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?