Czy wyobrażają sobie Państwo ulice Lubartowską, Cyruliczą i Kowalską jako swego rodzaju oazę rzemieślniczą Lublina? Ja nawet nie muszę sobie wyobrażać, wystarczy, że przejrzę stare zdjęcia. Co do wizualizacji przyszłego wyglądu tychże ulic, to niestety nie jestem w stanie zobaczyć oczyma wyobraźni tego, czego chce dokonać miasto. A to zamierza oddać ok. 100 lokali rzemieślniczym najemcom. Jestem w stanie wyobrazić sobie ulice pełne galeryjek z obrazami czy rękodziełem, ulice złotników i jubilerów czy choćby ulice cukierników. Co więcej, takie ulice już nawet widziałem. Czy jednak jest miejsce w dzisiejszym świecie na enklawy szewców, zegarmistrzów, krawców, stolarzy czy ślusarzy?
Osobiście twierdzę, że takowy zabieg niestety nie wypali, choć w teorii i w mediach wygląda świetnie. Pamiętajmy, że drobne rzemiosło bazuje na dobrej opinii przekazywanej z ust do ust i nierozerwalnie wiąże się z pewnym miejscem, w którym funkcjonuje od lat. U dobrego rzemieślnika, czy to szewca, czy to krawca, miejsce jest równie ważne jak dobrze wykonywana praca, bo to właśnie to konkretne miejsce krąży wśród ludzi. Gdy ktokolwiek mnie zapyta, gdzie naprawić zegarek, to zawsze mu powiem, że na ul. Narutowicza naprzeciwko delikatesów. Nie pamiętam jak ma na nazwisko zegarmistrz, a właściwie kolejni z rodziny zegarmistrzów, ale wiem, że właśnie na ul. Narutowicza zegarek naprawię. Inna rzecz to ta, że tych 100 lokali jest pod wynajem, a ten, choć na razie preferencyjny, nie dla każdego jest dobrym rozwiązaniem.
Zawsze to lepiej być właścicielem miejsca, w które się inwestuje. Własne lokum bardziej sprzyja temu, by wykonywany zawód ginącym jednak nie był.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?