Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przesyt i niedosyt

Jan Pleszczyński
Równo dwa lata temu rozwiały się nasze nadzieje na to, że w 2016 roku Lublin stanie się Europejską Stolicą Kultury. Co tu kryć, rozczarowanie było spore - moje też, bo nieco irracjonalnie, gdzieś w głębi duszy, wierzyłem w końcowy sukces. Choć przecież doskonale, jak wszyscy, zdawałem sobie sprawę, że jeśli werdykt jurorów ma uwzględniać tylko "twarde" argumenty, to z Wrocławiem nie mamy szans.

Najbardziej mi żal tamtej atmosfery. Miałem wtedy wrażenie, że wszyscy (za wyjątkiem nieuleczalnych malkontentów, ale ich trzeba sobie darować, im nic nie pomoże) dostrzegli, że Lublin jest naprawdę nietuzinkowym miastem z dużym potencjałem - przede wszystkim właśnie kulturowym. Że mieszkają tu, pracują i tworzą tysiące niebanalnych ludzi, którzy złączeni sensownym celem potrafią ze sobą współpracować. Po dwóch latach z tamtej atmosfery niewiele, albo zgoła nic nie pozostało. Pocieszam się tylko, że może ma to związek z ogólną atmosferą w Polsce i Europie. Ale przecież kryzys nie będzie trwał wiecznie.

Gorycz tamtej porażki osładzało mi to, że tytuł dostał Wrocław. Zawsze wiedziałem, że jeśli już musiałbym na stałe wyjechać z Lublina, to właśnie do Wrocławia, miasta, które znam dość dobrze od wczesnego dzieciństwa, w którym mam wielu bliższych i dalszych znajomych. Kilka dni temu odwiedziłem je znowu. I niespodzianka.

Oczywiście, Wrocław jest wspaniały i mamy mu czego zazdrościć; prawie wszystkiego, oprócz gigantycznych korków, rzecz jasna. Niespodzianka, przynajmniej dla mnie, polegała na tym, że ponoć wrocławianie wcale nie są tak bardzo zachwyceni życiem w swoim mieście. Dowiedziałem się tego od mojego rówieśnika, rodowitego wrocławianina. Chciałem już powiedzieć: wrocławianina z dziada pradziada, ale w przypadku Wrocławia tak powiedzieć o kimkolwiek raczej się nie da.

Otóż okazuje się - i sam to zresztą dostrzegłem - że wrocławskie ceny są wysokie, a pensje - niekoniecznie. Wrocławianie porównują swoje zarobki i ceny oczywiście z Warszawą, nie z Lublinem. Ale korzystając z formuły felietonu mogę napisać, że zarobki mają lubelskie, a ceny są warszawskie. Na dodatek, z powodu wysokich cen i nasycenia rynku, rozmaite imprezy kulturalne coraz częściej wyprowadzane są poza Wrocław. Ich organizowanie stało się nie tylko horrendalnie drogie, ale też w mieście nie ma już na nie takiego popytu jak kiedyś. Nie można być codziennie w tysiącu miejsc. Ani kieszeń tego nie wytrzyma, ani czas się nie rozciągnie.

I znowu wróciły żale, że to nie Lublinowi przypadł tytuł Europejskiej Stolicy Kultury. Nam by bardzo pomógł, a dla nich jest chyba jak wisienka na torcie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski