Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ratusz chce sam wybudować ośrodek żeglarski nad Zalewem Zemborzyckim

Artur Jurkowski
Fundację Lubelskie Centrum Żeglarstwa powołał do życia m.in. przedsiębiorca Artur Kawa.
Fundację Lubelskie Centrum Żeglarstwa powołał do życia m.in. przedsiębiorca Artur Kawa. Jacek Babicz
Nie udało się Fundacji Lubelskie Centrum Żeglarstwa, ma udać się ratuszowi. "Na tapetę" wraca sprawa budowy ośrodka sportów wodnych nad Zalewem Zemborzyckim. Nową marinę chce zrobić miasto. - Z FLCŻ nie było możliwości realizacji inwestycji. Chcemy ją wykonać sami - zapowiedział Krzysztof Żuk, prezydent Lublina.

Problem w tym, że grunty są dalej w rękach fundacji. Umowa dzierżawy obowiązuje do 2041 r. - Dążymy do kompleksowego rozwiązania sytuacji uwzględniając wszystkie aspekty wynikające z umowy dzierżawy - poinformował Miłosz Bednarczyk, rzecznik MOSiR Bystrzyca. Chodzi o 6,5 hektara miejskich terenów u zbiegu Krężnickiej i Żeglarskiej. Jeśli FLCŻ nie wybuduje mariny do 1 listopada tego roku to MOSiR może rozwiązać umowę. A to, że obiekt nie powstanie do tego czasu jest pewne. Ponadto fundacji grozi kara w wysokości 5 mln zł za niezrealizowanie inwestycji.

- Możliwość wyegzekwowania tych pieniędzy jest zerowa. Fundacja nie ma majątku - przyznał Paweł Majka, dyrektor Biura Nadzoru Właścicielskiego UM Lublin.

Miało być tak pięknie, a wyszła zupełna klapa nad zalewem

Kilkanaście milionów złotych ma kosztować budowa ośrodka sportów wodnych nad Zalewem Zemborzyckim. Ratusz chce sam zrealizować inwestycję. - Będziemy zabiegali o dofinansowanie unijne dla tego projektu. Środki będą dostępne najwcześniej w przyszłym roku. Dlatego nie ma na razie pośpiechu - przekonuje Krzysztof Żuk, prezydent Lublina.

O budowie mariny mówi się od pięciu lat. W 2010 roku radni miejscy dali zielone światło na wydzierżawienie przez MOSiR "Bystrzyca" 6,5 hektara miejskich terenów u zbiegu Krężnickiej i Żeglarskiej. Zabiegała o to Fundacja Lubelskie Centrum Żeglarstwa. Do życia powołał ją m.in. Artur Kawa, jeden z najbardziej rozpoznawalnych lubelskich przedsiębiorców. Fundacja obiecywała budowę w tym miejscu nowoczesnej mariny żeglarskiej. Inwestycję miała sfinansować z własnych funduszy. Pierwszy etap prac miał pochłonąć ok. 4 milionów złotych.

Niespodziewanie w 2013 r. koszt robót urósł do 12 mln zł. FLCŻ wyciągnęła rękę po pomoc do ratusza. Radni zaprotestowali. Nie chcieli przeznaczać publicznych pieniędzy na wspieranie prywatnej inicjatywy.

Efekt? Fundacja zaczęła zwijać żagle. - Dzisiaj de facto nie działa - nie kryje Miłosz Bednarczyk, rzecznik prasowy MOSiR "Bystrzyca".

Fundacja nie ma prezesa. Nowego nie można powołać, bo rada fundacji jest niekompletna.

FLCŻ od października ub. roku nie płaci też MOSiR-owi za dzierżawę terenów. Miesięczny czynsz to 8 301,43 zł. - Chcemy wyegzekwować te należności - twierdzi rzecznik Bednarczyk.

We wtorek nie udało nam się dodzwonić do nikogo z FLCŻ.

- Będziemy chcieli przejąć od fundacji projekt nowej mariny. Walorem tego dokumentu jest to, że został on wydyskutowany w środowisku żeglarskim. Jeśli nie uda się przejąć dokumentacji od FLCŻ to będziemy musieli ją wykonać sami - przyznaje Żuk.

Projekt FLCŻ zakłada wykonanie m.in. pomostu żeglarskiego dla 80 jednostek, promenady na brzegu, pomostu widokowego. W drugim etapie miały powstać m.in. budynek szkoleniowy, magazynowy, amfiteatr, plac zabaw.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski