Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ratuszowi rycerze

Kazimierz Pawełek
Kazimierz Pawełek
Kazimierz Pawełek Archiwum
Wraz z nadejściem września i końcem rozleniwiającej letniej kanikuły w lubelskie Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne wstąpił nowy duch.

Autobusy i trolejbusy zaczęły pojawiać się na ulicach częściej i gęściej, a kontrolerzy, którzy przez wakacje trwali jakby w stanie hibernacji, ruszyli z impetem, niczym dawna husaria, do ataku na jadących za friko. Trójki "kanarów", jako że taką ksywkę z racji żółtych kamizelek nadali kontrolerom gapowicze, z niewidzianym dotąd zapałem zaczęły wyłapywać jadących bez biletów. Efekty tej kanarkowej szarży są raczej mizerne, ponieważ przyłapany najczęściej nie miał przy sobie ani pieniędzy, ani dokumentów. Husarska akcja z konieczności kończyła się spisaniem personaliów podawanych przez gapowicza, często fikcyjnych, z góry przygotowanych na taką okoliczność przez zahartowanych w bojach z "kanarami" cwaniaków…

Przypływ energii dał się zauważyć także u innego regimentu zaciężnych wojsk na służbie lubelskiego ratusza - strażników miejskich. Przez okres kanikuły toczyli oni na ulicach lubelskiego city niezwykle odpowiedzialną batalię. Była to walka z niebezpiecznym podziemiem handlowym, polegająca na bezustannym tropieniu wielce przebiegłych staruszek dorabiających sobie, do żebraczych emerytur, sprzedażą pietruszki, czosnku lub malin z własnych ogródków działkowych.

Teraz z wielką werwą i zapałem ratuszowi rycerze zajęli się tropieniem afiszów i ogłoszeń krzywo przyklejonych lub w niedozwolonym miejscu: jak słupy trakcji komunikacyjnej, oświetleniowej lub, nie daj Boże, drzewa. Dla lepszego monitorowania ogromnego terenu działań bojowych został on podzielony na sektory. Każdy z nich ma przydzielonego ratuszowego żołnierza, odpowiedzialnego za porządek ogłoszeniowy w jego rejonie. Ponieważ służba nie drużba, musi on z pełnym poświęceniem, nie zważając na upał, deszcz czy śnieg, patrolować swój rejon i wychwytywać dywersyjne obwieszczenia.

Heroiczna walka z nielegalnymi afiszami i ogłoszeniami jest zadaniem bojowym niezwykle ważnym i odpowiedzialnym. Powiedzmy jednak sobie szczerze, jest mniej uciążliwa niż tropienie nielegalnego podziemia handlowego w lubelskim city. Afisze bowiem nie uciekają przed ratuszowym wojskiem, jak to czynią babcie z koszyczkami, ale tkwią w bezruchu tak, jak je powieszono czy naklejono. Inne jest też uzbrojenie zaciężnych gwardzistów. Zamiast standardowej halabardy, pardon, pałki i kajdanek, wystarczy aparat fotograficzny dla pstryknięcia fotki i pozyskania corpus delicti, będącego podstawą do wymierzenia mandatu, o którego wysokość można się targować. Ponieważ strażnicy nie mają kamiennego serca, to coś tam czasami uda się utargować…
Dobre serce, jak przystało na szlachetnych rycerzy, mają oni także dla rowerzystów hasających beztrosko po lubelskim deptaku. W dodatku - pod oknami ratusza, gdzie popasają w cieple strażnicy miejskiego ładu i porządku. I nic dziwnego, że nie chce im się wychodzić na dwór dla wyłapywania i karania niesfornych cyklistów.

Ratuszowi rycerze, podobnie jak słynny krakowski szewc Dratewka z wawelskim smokiem, walczą z wciąż odradzającą się stugłową hydrą krzywo powieszonych ogłoszeń, podstępnych handlarek, niesfornych rowerzystów i kierowców. Dzięki nim Lublin żyje i rozkwita. Tymczasem ich przeciwnicy domagają się likwidacji ratuszowego wojska.

Ludzie, czy wy nie macie rozumu?! Przecież gdyby nie oni, to miasto wkrótce stałoby nierządem, a dziczejący mieszkańcy wchodziliby na drzewa...

Możesz wiedzieć więcej! Za to warto zapłacić: Raporty, analizy, gorące tematy

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski