Siny ze śmiechu

No, chapeau bas przed lubelskim MOSiR-em. Mają w basenach nad Zalewem Zemborzyckim sinice, ale stwierdzili, że nie przeszkadza im to nadal zarabiać. Ekonomia na najwyższym poziomie. Nie można korzystać z atrakcji Słonecznego Wrotkowa, ale co z tego, kiedy można tam przecież wejść i się położyć. I to za jak atrakcyjną cenę można sobie rozłożyć kocyk: 3,50 zł od dziecka do 7 lat, 7 zł od starszego i 10,50 zł od dorosłego. W zjeżdżalniach na całego bawią się za darmo sinice, a my za półdarmo leżymy na kocyku. Pomysł tak genialny, że aż wstydziłbym się go ogłaszać, gdybym pracował w MOSiR-ze. Jeżeli główną atrakcją Słonecznego Wrotkowa są zjeżdżalnie i głównie korzystają z nich dzieci, to ja się pytam, czy robimy wariata z młodego pokolenia Polaków? Czy ktoś myśli, że dzieci są niespełna rozumu? Bo co myślą o takim pomyśle dzieci, to nawet pytać się nie trzeba. Ale może jednak ktoś z MOSiR-u by spytał, bo tak to żyją w błogiej nieświadomości, co myślą o nich młodzi lublinianie.

Z sinicami nad Zalewem Zemborzyckim nie potrafimy sobie poradzić od lat. Jakiego by urzędnicy tłumaczenia przy tym nie używali uważam, że jest to wyraz bezradności i porażki miejskich instytucji. Zamiast wymyślać, jak żyć z sinicami, trzeba w końcu nauczyć się skutecznie z nimi walczyć. Jeżeli ktoś nie potrafi, to powinien oddać pola temu, co będzie potrafił. Panie Prezydencie, może zajrzy Pan do MOSiR-u albo na Słoneczny Wrotków?