Wybory coraz bliżej, chciałoby się więc choć na chwilę uciec od wszechobecnej kampanii. Chciałoby się uciec w życie rodzinne. Niestety, na życiu rodzinnym polityka też zostawiła w ostatnich miesiącach swój ślad.
Siedząc przy sobotnim czy niedzielnym obiedzie, trudno bowiem uciec od tego, co na tym stole jest. Oczywiście nie ma na nim wyborczych ulotek i plakatów, ale są sól i cukier. A to dziś przyprawy o posmaku czysto politycznym.
Jak choć lekko posolę dziecku zupę i posłodzę kakao, to tak jakbym się opowiadał przeciwko partii rządzącej. Jeżeli tego nie zrobię, to w sumie koalicję rządową będę popierał. Dylemat smaku staje się więc dylematem politycznym.
Stawka żywieniowa w przedszkolu poszła w górę, bo jak słodzić, to tylko miodem, a przecież dobry miód kosztuje. Słodzić miodem z Chin jest nie na miejscu.
I tak moja córka pija w przedszkolu herbatki albo niesłodzone, albo słodzone zdrowotnym miodzikiem. Z jednej strony się cieszę, bo to zdrowo. Z drugiej strony, czy nie gonimy z prędkością światła w stronę absurdu? Czy czterolatek nie ma prawa zjeść budyniu czy galaretki truskawkowej, czy nie może choć lekko dla smaku mieć posolonych ziemniaków?
Wszystko jest dla ludzi, ale z rozsądkiem. Może więc soli, cukru i rozsądku trochę więcej. I proszę tego nie odbierać politycznie. To jest wyłącznie sprawa kuchni.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?