Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Święto książki

Kazimierz Pawełek
Święto książki
Święto książki Archiwum
Maj jest miesiącem miłości i książki. W czasach już minionych, czyli niesłusznych, za panowania nieboszczki komuny, w maju organizowane były z wielkim rozmachem Dni Oświaty, Książki i Prasy. Dla współczesnych natchnionych ideologów, którym, niczym małemu Jasiowi seks, wszystko z tamtych czasów kojarzy się z propagandą komunistyczną, będzie to zapewne tylko totalitarny relikt cuchnący wredną sowiecką propagandą, a mający na celu zniewolenie narodu. Niech im tam będzie…

Faktycznie były to sympatyczne imprezy: kiermasze książek, występy artystyczne, loterie książkowe, a także zabawy na świeżym powietrzu. Organizowane były nie tylko w dużych ośrodkach, ale także w małych miasteczkach. W imprezach uczestniczyli pisarze, którzy nie tylko rozdawali autografy, ale także sprzedawali swoje książki. Widzów i kupujących były całe tłumy, bo w tamtych czasach książki były bajeczne tanie, a wydawano je w milionowych nakładach. Pamiętam dobrze, a było to dokładnie sześćdziesiąt lat temu, gdy najtańsza popularna książka, notabene wydana na tanim gazetowym papierze, kosztowała dwa złote i czterdzieści groszy. Byłem wtedy początkującym dziennikarzem i zarabiałem tysiąc złotych. Za miesięczną pensję mogłem sobie kupić czterysta woluminów i jeszcze zostawało mi coś niecoś na oblanie zakupu.

Oczywiście zaraz usłyszę, od jedynie słusznych interpretatorów czasów minionych, pytanie: A co to były za książki i jakich pisarzy? Odpowiadam, iż były to książki różne i bardzo różnych autorów, w tym pozycje typowego socrealizmu, jak: "Węgiel" Aleksandra Ścibora-Rylskiego, "Nr 16 produkuje" Jana Wilczka, "Obywatele" Kazimierza Brandysa czy Tadeusza Konwickiego "Na budowie" oraz kilku innych autorów, wtedy czołowych apologetów komunizmu, a później, jak to u nas często bywało, czołowych dysydentów. Niezależnie od koniunkturalnych "produkcyjniaków" można było kupić wartościowe pozycje rodzimych klasyków: Ada-ma Mickiewicza, Bolesława Prusa, Henryka Sienkiewicza, Elizy Orzeszkowej i innych. Każdy mógł dokonać wyboru według własnego gustu…

Idąc, być może śladem dawnego, majowego święta książki, od dziesięciu już lat organizowany jest Ogólnopolski Tydzień Bibliotek, zainicjowany przez Stowarzyszenie Bibliotekarzy Polskich. Jest to szeroko pojęte święto książki z kiermaszami, spotkaniami autorskimi i różnego rodzaju imprezami z książką w roli głównej. W Lublinie organizatorem majowych imprez jest Wojewódzka Biblioteka Publiczna im. Hieronima Łopacińskiego. Wśród wielu ciekawych tegorocznych propozycji, chciałem szczególną uwagę zwrócić na dwie: spotkanie z czołowym polskim aktorem Jerzym Stuhrem i wystawę prac plastycznych klasy 4B Zespołu Szkół Plastycznych z Lublina. Osiemnastu młodych plastyków, pracujących pod kierunkiem nauczycieli Matyldy Bijas i Grzegorza Tomczyka, zaprezentowało prace inspirowane poezją Juliana Tuwima. Natomiast znany krakowski aktor zaprezentuje się lublinianom jako… pisarz. Jest bowiem autorem dwóch książek: "Stuhrowie - historie rodzinne" i "Tak sobie myślę - dziennik czasu choroby".

W programie Tygodnia Bibliotek są także kiermasze książek lubelskich, i nie tylko, wydawców. Piszę o tym na końcu, jako że obecnie stoiska z książkami nie bywają, jak kiedyś, oblegane przez kupujących. Książki są zdecydowanie za drogie w stosunku do kryzysowych kieszeni naszych obywateli. Piszę o tym z nostalgią, wspominając książkowe żniwa sprzed dziesiątek lat. Żal mi jednak nie tamtych czasów, tylko taniej książki…

Możesz wiedzieć więcej! Za to warto zapłacić: Raporty, analizy, gorące tematy

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski