Tani populizm równy głupocie

Puławy i Garwolin dużo by zyskały, gdyby oddzieliły się od krwiopijców z Warszawy i Lublina. Mając swoje województwo puławianie i garwolinianie sami decydowaliby o podziale unijnej kasy czy strategii rozwoju swojego regionu i nie musieliby liczyć na przychylność żadnego obcego marszałka. Przykładem Puław i Garwolina mogłyby pójść Kraśnik i Stalowa Wola oraz Tomaszów Lubelski i Lubaczów.

Mój pomysł jest niewątpliwie kuriozalnie śmieszny. Czy będzie on jednak mniej śmieszny, gdy rzuci go polityczny populista, który na lokalnych antagonizmach zechce zbić kapitał wyborczy? Nie! Może co najwyżej przybierze formę tragifarsy. Jeżeli bowiem ja - mały człek rzucam głupi pomysł, to poza śmiechem nie budzi on obaw dotyczących wcielenia go w życie. Jeżeli zaś ten śmiały projekt rzuca olśniony polityk, to śmiejąc się zaczynamy zadawać sobie pytanie, czy aby olśnionych nie znajdzie się więcej i nie zechcą wspólnie szatkować samorządowego kompromisu sprzed lat. Czy przypadkiem polityków pokroju pewnego posła z Białej Podlaskiej, forsującego utworzenie dziwacznego tworu o nazwie województwo bialskopodlasko-siedleckie, nie naliczymy w najbliższym Sejmie więcej?

Kampania wyborcza ma to do siebie, że można w jej trakcie mówić o różnych głupotach, ubierając je we wdzianka poważnych projektów służących ogółowi lokalnej społeczności. Czasu na głębsze zastanowienie się nad każdym idiotyzmem jest zbyt mało. Czas na refleksję przychodzi później. Najszybciej reflektują się wyborcy. Politykom przychodzi to z trudem. Dla nich szansą na pogłębione przemyślenia są przegrane wybory. Dajmy więc w najbliższych wyborach szansę wszystkim olśnionym, na poważną refleksję.

Codziennie rano najświeższe informacje z Lublina i okolic na Twoją skrzynkę mailową. Zapisz się do newslettera!