Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

„To nie jest tak, że wszyscy chcą u siebie żubra”. Rozmowa z ekspertką

Aleksandra Dunajska-Minkiewicz
Aleksandra Dunajska-Minkiewicz
Nadleśnictwo Janów Lubelski
Zakończył się tegoroczny proces sprowadzania żubrów do Lasów Janowskich. O tym, dlaczego nie każdy chce u siebie żubra i jak się zachować, jeśli spotkamy tego wielkiego ssaka na leśnej ścieżce, rozmawiamy z prof. Wandą Olech z Instytutu Nauk o Zwierzętach Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego, prezesem Stowarzyszenia Miłośników Żubrów.

Osiem żubrów zamieszkało na terenie Nadleśnictwa Janów Lubelski. Można powiedzieć, że po wielu latach powróciły na te tereny.

Rzeczywiście. Kilkaset lat temu cała Polska była zasiedlona żubrami, najprawdopodobniej jeszcze w XVII wieku były także na terenie Lubelszczyzny. Przez działalność człowieka gatunek był wypierany ze swoich siedlisk. Cała populacja przesuwała się na wschód aż pod koniec XVIII wieku pozostały już tylko w Puszczy Białowieskiej. Przetrwały tam właściwie tylko dlatego, że było to królewskie, potem carskie dobro, dzięki czemu chroniono te wielkie ssaki m.in. przed kłusownictwem.

Katedra Genetyki i Ochrony Zwierząt SGGW realizuje projekt „Kompleksowa ochrona żubra w Polsce". Dlaczego wybór padł akurat na Lasy Janowskie?

Złożyły się na to dwa elementy. Przystępując do realizacji projektu przeprowadzaliśmy analizę potencjalnych siedlisk w skali całej Polski. Wybraliśmy w ten sposób pewne lokalizacje, które potem bardziej szczegółowo ocenialiśmy. Teoretycznie miejsc takich jak Lasy Janowskie możemy znaleźć w Polsce bardzo wiele. I tu dochodzi drugi ważny element – akceptacja ze strony nadleśnictwa. Prowadziliśmy w tej sprawie rozmowy z Regionalnymi Dyrekcjami Lasów Państwowych w całym kraju. W dyrekcji lubelskiej znaleźliśmy przychylność, co nie jest regułą, bo np. dyrektor olsztyńskiej RDLP nie wyraził zgody.

Skąd opór? Wydaje się że żubry to atrakcja, chociażby ze względów turystycznych.

Dla nadleśnictw żubry to problem. Jeśli ich liczba przyrasta ponad miarę, pojawią się szkody w lesie. Do tego dochodzą szkody rolnicze. I wszyscy zaczynają mówić :”zabierzcie nam te żubry”.

Po co w takim razie ta inicjatywa? Może lepiej byłoby zostawić żubry samym sobie, żeby żyły tam, gdzie już teraz są, a populacja rozwijała się bez ingerencji człowieka? Częściowo zmniejszają ją przecież choroby czy drapieżniki.

Naturalnych wrogów żubry w zasadzie nie mają, a jeśli już to są ostatnie w „menu” np. wilków. Gdybyśmy chcieli zostawić rozwój populacji naturalnym procesom to np. z Puszczy Białowieskiej musielibyśmy wysiedlić wszystkich ludzi. Owszem, powinniśmy się nauczyć egzystować wspólnie z tymi zwierzętami, ale wymaga to jednak naszej interwencji. Nasz plan jest więc prosty: chcemy stworzyć mikropopulacje żubra liczące maksymalnie po 40 zwierząt, rozproszone w wielu miejscach. Jeśli na pole wyjdzie stado liczące 40 sztuk nie wyrządzi takich szkód jak 120 zwierząt, a takie spotykamy pod Puszczą Knyszyńską. Te małe stada i tak pozostaną połączone, będą miały ze sobą kontakt, bo byki wędrują. Ale zminimalizujemy nieco wpływ zwierząt na człowieka. Dodatkowa korzyść z rozprzestrzeniania żubrów jest taka, że nie dopuszczamy do przegęszczenia stad.

Jedna z żubrzyc przewieziona do Janowa padła po podróży. Wiadomo dlaczego?

Sekcja zwłok wykazała, że miała znaczące zmiany w płucach po masowej inwazji pasożytami – nicieniami.

Dwa żubry już następnego dnia po przyjeździe opuściły przygotowaną dla nich zagrodę. Co z pozostałymi sześcioma?

Na razie pozostają w zagrodzie. Bardzo nam zależy, żeby wkodowały sobie informację, że to jest to miejsce, gdzie mogą czuć się bezpiecznie, gdzie mają zapewnione pożywienie. Dzięki temu kiedy już opuszczą zagrodę będą trzymały się tego kawałka lasu. Dlatego też tak ważne jest, żeby nie były w tym miejscu niepokojone przez ludzi. Niestety – pomimo informacji, tabliczek z napisami, że jest to ostoja zwierzyny i wstęp jest wzbroniony, ludzie wchodzą na ten teren, chcąc je zobaczyć, zrobić zdjęcie. Przez takie działania kiedy tylko otworzymy zagrodę, żubry mogą przenieść się w inne miejsce.

Żubr spotkany przypadkiem na leśnej ścieżce może być groźny dla człowieka?

Jeśli jest to krowa, która prowadzi cielę, należy się spodziewać, że będzie go broniła. Byk poszukujący samicy też jest „na hormonach”, więc może być agresywny. Jednak żubr to nie jest zwierzę, które ot tak rzuci się na człowieka. Jeśli się na niego natkniemy, najlepiej po prostu spokojnie się wycofać. Odległość, której lepiej nie przekraczać, to 50 metrów.

Docelowo lubelskie stado ma liczyć około 40 osobników. W jakim czasie rozrośnie się do takich rozmiarów?

Przyrost wynosi maksymalnie kilkanaście procent rocznie, więc trochę to potrwa. W tym roku nie spodziewamy się jeszcze w Lasach Janowskich cieląt, bo sprowadzone byki są dość młode i mogą nie spełnić zadania w czasie rui. Na pewno jednak w przyszłym roku uzupełnimy stado o jedną lub dwie samice.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski