Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W co gra Aleksandr Łukaszenka? Volha Siemaszko prosto z Wilna dla „Kuriera Lubelskiego”

Volha Siemaszko
Aleksey Nikolskyi/SPUTNIK Russia/East News
Dla Białorusi wojna między Rosją a Ukrainą będzie punktem zwrotnym w historii, bo od tego całkowicie zależy los Aleksandra Łukaszenki.

Dyktator udostępnił terytorium kraju rosyjskim wojskom, część ataków na Ukrainę pochodzi z terytorium Białorusi, ale sam nadal nie może przyznać się do tego, że stał się wspólnikiem Putina. Lider demokratycznej Białorusi Swietłana Tichanowskaja stwierdziła, że Łukaszenka nie kontroluje już kraju i ogłosiła się przywódcą narodu i gwarantem niepodległości.

24 lutego 2022 r. przejdzie do historii jako dzień rosyjskiego ataku na Ukrainę, a dla Białorusinów jest to również dzień, w którym zdobyli przywódcę narodu, a raczej zadeklarowała się nim Swietłana Tichanowskaja. Wielu zarzucało Tichanowskiej, że nie ogłosiła się prezydentem kraju po wyborach w 2020 roku, ponieważ miała ku temu wszelkie powody.

Sama Tichanowskaja z początku nie spieszyła się z podjęciem decyzji, a potem było już na to za późno, bo po wyborach minęło półtora roku. Ale dzień ataku Rosji na Ukrainę dał jej szansę i wykorzystała ją. W swoim oświadczeniu Tichanowskaja twierdzi, że władza w kraju nie należy już do Łukaszenki, a Białoruś jest faktycznie kontrolowana przez Putina i jego wojsko. Zachowanie Łukaszenki nazwała zdradą stanu i stwierdziła, że on nie jest już gwarantem niepodległości i integralności terytorialnej Białorusi.

Ogłosiła, że od tego dnia bierze na siebie odpowiedzialność za ochronę interesów narodowych Republiki Białorusi. Decyzję Tichanowskiej poparł też inny lider białoruskiej opozycji, Paweł Łatuszka, szef Ludowego Zarządu Antykryzysowego. Dziś są to dwie kluczowe siły tzw. „nowej” białoruskiej opozycji, która powstała po wyborach w 2020 roku. Ze strony „oficjalnego” Mińska nie było głośnej reakcji na wypowiedzi Tichanowskiej, zareagowała jedynie białoruska propaganda, która nazwała to „kolejną fantazją zbiegłych opozycjonistów o władzy”.

To zrozumiałe, bo sam Łukaszenka nie interesował się w tych dniach opozycją, ponieważ rozwiązał swoje problemy z Putinem. Teraz trudno powiedzieć, na ile Łukaszenka zdawał sobie sprawę z planów wojskowych prezydenta Rosji, możliwe, że został poinformowany o wojnie dopiero przed jej rozpoczęciem: o czwartej rano w czwartek Putin i Łukaszenka rozmawiali przez telefon.

Ale jeszcze tydzień temu Moskwa i Mińsk omawiały przyszłość rozmieszczenia rosyjskich żołnierzy, którzy przybyli na Białoruś na ćwiczenia «Związkowa Stanowczość-2022». Już wtedy mówiono, że armia rosyjska pozostanie na Białorusi nawet po ćwiczeniach. Ostatecznym pretekstem była kontynuacja sprawdzania gotowości bojowej sił zbrojnych Państwa Związkowego. Do ostatniej chwili Łukaszenka, sądząc po jego wypowiedziach, nie wierzył, że to sprawdzanie gotowości bojowej zakończy się pełnoprawną wojną z Ukrainą.

A teraz nadal zaprzecza swojemu współudziałowi i twierdzi, że białoruscy żołnierze nie biorą udziału w działaniach wojennych. O jego neutralności i niezależności od Moskwy powinien też świadczyć fakt, że nadal nie uznał DNR i ŁNR, jedynie MSZ Białorusi udzieliło niewyraźnej odpowiedzi na inicjatywę Kremla: „szanujemy i akceptujemy decyzję Rosji”, nie było ani słowa o uznaniu i poparciu tej decyzji. Ale Łukaszenka od 2014 roku obiecuje Putinowi uznanie Krymu i jeszcze tego nie zrobił. W swoich ostatnich oświadczeniach Łukaszenka twierdzi, że Białoruś „próbują wciągać w wojnę”, ale faktycznie została w nią wciągnięta po tym, jak ukraińscy pogranicznicy ogłosili w zeszły czwartek, że wróg przekroczył granicę - w tym z kierunku białoruskiego.

A potem wojska rosyjskie wkroczyły do strefy Czarnobyla z terytorium Białorusi, na białoruskich lotniskach stacjonują rosyjskie śmigłowce i myśliwce, a ogień na terytorium Ukrainy prowadzony jest z Białorusi. Bez względu na to, jak usiłuje się usprawiedliwiać obecny formalny przywódca Białorusi, w oczach całego świata stał się wspólnikiem Putina.

Świadczą o tym wypowiedzi NATO, Stanów Zjednoczonych, Unii Europejskiej i samych Ukraińców. Reżim w Mińsku czekają teraz sankcje nieporównywalne z restrykcjami po wyborach, przymusowym lądowaniu samolotu Ateny-Wilno i kryzysie migracyjnym. Odłączenie Rosji od SWIFT automatycznie uderzy w białoruskie banki, z których wiele jest oddziałami rosyjskich. Ci nieliczni inwestorzy, którzy pozostaną, opuszczą kraj. Mińsk stara się teraz jak najlepiej wykorzystać tę sytuację i uzyskał już zgodę Kremla jako miejsce nowych negocjacji rosyjsko-ukraińskich. Ale strona ukraińska rozważa inne platformy i Łukaszenka prawdopodobnie po raz drugi nie będzie mógł zostać “słowiańskim rozjemcą”.

Polityczny los Łukaszenki też zależy od wyniku tej wojny: w najgorszym wypadku pójdzie do trybunału z Putinem, w lepszej wersji Putin zastąpi go swoim protegowanym, zwłaszcza że Kreml nalega na jego rezygnację przez długi czas, i w tym celu na Białorusi zorganizowano referendum w sprawie zmiany konstytucji, w wyniku którego miał być mechanizm przejścia władzy i odejścia Łukaszenki z gwarancjami i regaliami. Teraz będzie po prostu odejście, bez gwarancji, na warunkach Kremla iw międzynarodowej izolacji.

Volha Siemaszko, szefowa informacji Radia UNET

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski