W czasach słusznie minionych, kiedy jeszcze produkowano polskie samochody (co akurat minęło niesłusznie), istniało pojęcie "wersji eksportowej" pojazdu. Owe samochody miały to, co dziś wydaje się oczywiste - radioodbiorniki, elegancką tapicerkę, halogeny. Nie miały ich auta dostępne w "normalnej" sprzedaży. Tylko na pokaz dodawano to, co powinno być standardem.
Od dawna wiadomo, że powinno się zarabiać w Warszawie, a mieszkać i wydawać w Lublinie. Różnica stołecznych i lubelskich stawek to dodatkowe zero na końcu, na korzyść stolicy. Warszawa płaci i żąda za markę. To naturalne. Jest wersją eksportową. Markę można jednak wyrobić.
Czemu Lublin nie może być "eksportowy"? Piękniejącej z dnia na dzień Starówki zazdroszczą nam przyjezdni. Reszta miasta powoli zmienia się na lepsze. Zdolnych ludzi nie brakuje, czego dowody mamy na co dzień, przy okazji walki o tytuł ESK. Uczą się w naszym mieście dziesiątki tysięcy młodych i zdolnych. Czy głównym powodem, dla którego po skończeniu nauki uciekają, jest tylko położenie geograficzne?
Gdyby Lublin proponował posady i wynagrodzenia "warszawskie", byłoby inaczej. Jak to zrobić? Bez kompleksów. Wychodzić w świat z pomysłami, startować w konkursach i nęcić inwestorów. Mieć cel, nie kompleksy. I lotnisko. I "siedemnastkę". Takie rzeczy to nie wersja eksportowa. To standard.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?