Ile warte są prognozy ponownie przekonaliśmy się w zeszły piątek. Nie dało się jeździć, chodzić, zasypało, zawiało i w ogóle. (Choć gdyby taki dzień zdarzył się w grudniu, przed Bożym Narodzeniem, bylibyśmy przeszczęśliwi i zachwyceni. Ach, jaka piękna zima, jak biało, jak ślicznie, po prostu bajka!). W zeszły piątek nikt nie był w stanie żywiołu opanować. Ale nie dołączę do chóru oburzonych i wściekłych, że zima znowu zaskoczyła drogowców, że odpowiednie służby jak zwykle zawiodły, a państwo sobie nie radzi. Bo natura po prostu - jak zresztą zawsze - okazała się znacznie mocniejsza od kultury. Także w krajach znacznie bogatszych od Polski, lepiej zarządzanych i o łagodniejszym klimacie. Nie tylko ze Świdnika nie odlatują czasem samoloty i nie tylko zakopianka bywa nieprzejezdna. Jak natura zdecyduje, to ludzie koczują i na Heathrow, i na niemieckich autostradach. I, rzecz jasna, są nie mniej wściekli niż my.
Niestety, natura wygrywa z kulturą w każdym znaczeniu, nie tylko z techniką czy zarządzaniem. Wygrywa nawet tam, gdzie nie powinna. Pewnie nie ja jeden w ostatnich dniach zostałem ochlapany od stóp do głów błotem spod kół przejeżdżających samochodów. Nie mam pojęcia, czy taka jazda wynika z chamstwa, braku umiejętności czy nieuwagi. Patrzę na takiego kierowcę i wcale nie widzę za kierownicą jakiegoś aroganckiego młodego człowieka w dresie bujającego się w rytm muzyki techno, tylko nobliwego pana w garniturze, albo elegancką panią - może panią doktor, a może panią dziekan, kto wie. Nawet nie zwolnią. I za chwilę robią prysznic następnemu pieszemu. Zwalanie winy na dziury w jezdni jest równie śmieszne jak zwalanie winy za wypadki samochodowe na stan polskich dróg. Jakie mamy ulice i drogi każdy wie - i nie usprawiedliwia to ani chamstwa, ani, tym bardziej, zabijania.
Przyjemność czekania na wiosnę - bo przecież wiadomo, że cała frajda w gonieniu króliczka - psuje mi obraz tego, co za chwilę wyłoni się spod śniegu i błota. Góry papierów, butelek, petów, psich kup, zardzewiałych sprzętów gospodarstwa domowego, opon itd. O tym, co spotkam w Starym Lesie albo w Dąbrowie nawet nie chcę myśleć. I choć nie mam pretensji do miasta, że nie radzi sobie z kaprysami aury, to mam, że nie radzi sobie z brudem. Antycypuję, ale na podstawie wieloletniego doświadczenia. Zresztą, jeśli coś złego może się zdarzyć, to się przecież wydarzy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?