Bo oto turniej LOTTO Lubelskie Cup niemal codziennie gościł na łamach lubelskich mediów. O Nocy Kabaretowej można było znaleźć zaledwie kilka wzmianek. Obydwie imprezy odbywały się w tym samym czasie, w sobotni wieczór, choć mecze były także w niedzielę. Za oglądanie zmagań Lechii Gdańsk, AS Monaco, Szachtara Donieck i Hannoveru 96 trzeba było zapłacić - bilety na jeden dzień rozgrywek kosztowały od 30 do nawet 500 zł (wersja VIP-owska). Występy kabaretów nie były biletowane.
W rezultacie, sportowców na Arenie oglądało w sobotę nie więcej niż jakieś 4,5 tys. osób. Z kolei na placu Zamkowym było ich pewnie cztery, a może i pięć razy więcej. Organizacja imprezy na stadionie pozostawia wiele do życzenia i sami organizatorzy przyznają się do błędów, ale te wyszły głównie już w trakcie imprezy. Nie mogły więc być powodem do rezygnacji z obejrzenia turnieju. Co więc tak naprawdę zdecydowało o słabej frekwencji?
Mój kolega, który oglądał mecze na Arenie, powiedział, że mimo pustych trybun impreza mu się podobała, ale poszedł na nią tylko dlatego, że bilet dostał za darmo. Wcześniej się nie wybierał, "no bo trzeba płacić, a to za drogo". Czy więc kluczem do sukcesu nie stało się przypadkiem to, by wszystko było za darmo? Tak jak podczas Nocy Kultury czy Carnavalu Sztuk-Mistrzów, które mają rekordową frekwencję. Tylko w rzeczywistości dość błędne to rozumowanie, bo do każdej tego typu imprezy dopłaca któryś z urzędów.
I tak zarówno do turnieju na Arenie, jak i występu kabaretów dopłaciły władze naszego województwa. W rezultacie więc do imprez dorzucił się podatnik, zarówno ten, który kupił bilet na stadion, jak i ten, który poszedł pod Zamek albo został w domu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?