Faktycznie bowiem, jak twierdzi wiele osób bardziej zorientowanych w kulisach polityki, największą troską naszych parlamentarzystów są dwie rzeczy: słupki poparcia społecznego, które albo rosną, albo spadają oraz możliwość pokazywania się w mediach, najlepiej każdego dnia i koniecznie w kilku różnych. Istnieje bowiem przekonanie, szczególnie w kuluarach sejmowych, że kogo nie widać i nie słychać w mediach, tego już nie ma, to polityczny trup.
Naszych wybrańców narodu, na podstawie osobistych doświadczeń zarówno parlamentarnych, jak i dziennikarskich, podzieliłem na dwie zasadnicze grupy: na tych, którzy muszą zabiegać, prosić , a nawet łasić się o to, aby zaistnieć w mediach i tych, o których zabiegają same media. Tych ostatnich jednak jest niewielu. Należą do nich osoby z najwyższych partyjnych i rządowych półek, prominenci byli i obecni, którzy potrafią mówić mądrze i ciekawie, jak Aleksander Kwaśniewski, Andrzej Olechowski, Leszek Balcerowicz czy Włodzimierz Cimoszewicz. Są to jednak wyjątki. Drugą kategorię osób chętnie widzianych w mediach, szczególnie elektronicznych, stanowią nawiedzeni fanatycy lub zręcznie udających takowych.
Polityk, aby mieć swoje w miarę stałe miejsce w mediach, musi być oryginalny i rozpoznawalny. Co to oznacza? Może to się wydawać dziwne i nielogiczne, ale ulubieńcami niektórych mediów nie są ludzie mądrzy, a tacy, którzy potrafią pleść największe głupstwa, możliwie obrazoburcze w odczuciu społecznym, czego ostatnio przykładem jest między innymi Jan Tomaszewski.
Nie wszyscy mają jednak tak silne przebicie, stąd sami posłowie oraz ich asystenci robią przeróżne sztuczki: konferencje prasowe, spotkania przy kawie, oświadczenia i zaprzeczenia, a wszystko po to, by zwrócić na siebie uwagę mediów i zaistnieć na szklanym ekranie. I tym są głównie zajęci, a nie jakimiś tam abstrakcyjnymi wyborcami. Co sprytniejsi operują na korytarzach sejmowych. Nazywam ich korytarzowymi. Wpadają na krótko na salę sejmową lub na obrady komisji, a potem szybko wypadają na korytarz, gdzie zawsze czatują "telewizorki" i paparazzi, aby - koniecznie przed innymi - sprzedać najnowsze informacje i "załapać się na kamerę", nawet na parę sekund.
Załapać się do mediów pragną także, a może nawet jeszcze bardziej, europosłowie. Brukselka, jak się powszechnie mówi, wprawdzie dobrze płaci, ale na znaczeniu się traci. Przekonało się o tym boleśnie już wielu polityków. Stąd aktualni wolą przebywać w Warszawie niż w Brukseli, bo tutaj łatwiej "wskoczyć na ekran". Największe nasycenie europosłów widoczne jest w krajowym parlamencie w poniedziałki, kiedy powinni spotykać się z wyborcami w swoich biurach. Wolą jednak spotkania z mediami na ulicy Wiejskiej w Warszawie, bo cóż znaczy wyborca wobec szansy pokazania się na ekranie telewizora…
Przez najbliższy miesiąc, zarówno krajowych, jak i eksportowych wybrańców narodu, czekają trudne chwile. Zainteresowanie nimi zmaleje, a hitem stanie się piłka nożna. Nic to, zawsze można przecież wkręcić się za plecami, czy na plecach piłkarzy.
Nasze serwisy:
Serwis gospodarczy - Wybierz Lublin
Serwis turystyczny - Perły i Perełki Lubelszczyzny
Serwis dla fanów spottingu i lotnictwa - Samoloty nad Lubelszczyzną
Miasto widziane z samolotu - Lublin z lotu ptaka
Nasze filmy - Puls Polski
Codziennie rano najświeższe informacje z Lublina i okolic na Twoją skrzynkę mailową.
Zapisz się do newslettera!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?