Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Załapać się do mediów!

Kazimierz Pawełek
O co lub o kogo troszczą się najbardziej nasi posłowie i senatorowie? Na tak postawione pytanie nasi wybrańcy narodu (jak sami siebie nazywają) odpowiedzą zapewne bez wahania, że są to ich wyborcy. Będzie to odpowiedź standardowa, powtarzana niczym mantra czy wieczorny pacierz, jeśli pytany jeszcze go nie zapomniał.

Faktycznie bowiem, jak twierdzi wiele osób bardziej zorientowanych w kulisach polityki, największą troską naszych parlamentarzystów są dwie rzeczy: słupki poparcia społecznego, które albo rosną, albo spadają oraz możliwość pokazywania się w mediach, najlepiej każdego dnia i koniecznie w kilku różnych. Istnieje bowiem przekonanie, szczególnie w kuluarach sejmowych, że kogo nie widać i nie słychać w mediach, tego już nie ma, to polityczny trup.

Naszych wybrańców narodu, na podstawie osobistych doświadczeń zarówno parlamentarnych, jak i dziennikarskich, podzieliłem na dwie zasadnicze grupy: na tych, którzy muszą zabiegać, prosić , a nawet łasić się o to, aby zaistnieć w mediach i tych, o których zabiegają same media. Tych ostatnich jednak jest niewielu. Należą do nich osoby z najwyższych partyjnych i rządowych półek, prominenci byli i obecni, którzy potrafią mówić mądrze i ciekawie, jak Aleksander Kwaśniewski, Andrzej Olechowski, Leszek Balcerowicz czy Włodzimierz Cimoszewicz. Są to jednak wyjątki. Drugą kategorię osób chętnie widzianych w mediach, szczególnie elektronicznych, stanowią nawiedzeni fanatycy lub zręcznie udających takowych.

Polityk, aby mieć swoje w miarę stałe miejsce w mediach, musi być oryginalny i rozpoznawalny. Co to oznacza? Może to się wydawać dziwne i nielogiczne, ale ulubieńcami niektórych mediów nie są ludzie mądrzy, a tacy, którzy potrafią pleść największe głupstwa, możliwie obrazoburcze w odczuciu społecznym, czego ostatnio przykładem jest między innymi Jan Tomaszewski.

Nie wszyscy mają jednak tak silne przebicie, stąd sami posłowie oraz ich asystenci robią przeróżne sztuczki: konferencje prasowe, spotkania przy kawie, oświadczenia i zaprzeczenia, a wszystko po to, by zwrócić na siebie uwagę mediów i zaistnieć na szklanym ekranie. I tym są głównie zajęci, a nie jakimiś tam abstrakcyjnymi wyborcami. Co sprytniejsi operują na korytarzach sejmowych. Nazywam ich korytarzowymi. Wpadają na krótko na salę sejmową lub na obrady komisji, a potem szybko wypadają na korytarz, gdzie zawsze czatują "telewizorki" i paparazzi, aby - koniecznie przed innymi - sprzedać najnowsze informacje i "załapać się na kamerę", nawet na parę sekund.

Załapać się do mediów pragną także, a może nawet jeszcze bardziej, europosłowie. Brukselka, jak się powszechnie mówi, wprawdzie dobrze płaci, ale na znaczeniu się traci. Przekonało się o tym boleśnie już wielu polityków. Stąd aktualni wolą przebywać w Warszawie niż w Brukseli, bo tutaj łatwiej "wskoczyć na ekran". Największe nasycenie europosłów widoczne jest w krajowym parlamencie w poniedziałki, kiedy powinni spotykać się z wyborcami w swoich biurach. Wolą jednak spotkania z mediami na ulicy Wiejskiej w Warszawie, bo cóż znaczy wyborca wobec szansy pokazania się na ekranie telewizora…

Przez najbliższy miesiąc, zarówno krajowych, jak i eksportowych wybrańców narodu, czekają trudne chwile. Zainteresowanie nimi zmaleje, a hitem stanie się piłka nożna. Nic to, zawsze można przecież wkręcić się za plecami, czy na plecach piłkarzy.


Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski