Złoty walutą rezerwową

W ostatnich dniach pojawiły się informacje, że nasza waluta jest kupowana przez banki centralne niektórych krajów azjatyckich, w tym Chin, a także przez banki centralne krajów skandynawskich. Zakupy te służą gromadzeniu rezerw w bankach, które mogą posłużyć w sytuacjach kryzysowych do stabilizowania wartości waluty krajowej. Mają też za zadanie przynosić bankom centralnym stabilny dochód.

Obecne oprocentowanie lokat denominowanych w dolarach i euro jest tak niskie, że dochody z nich uzyskiwane są znikome. Banki centralne szukają zatem walut krajów mniejszych, ale stabilnych, o dobrych podstawach politycznych i gospodarczych, a jednocześnie niedowartościowanym pieniądzu i wyższym oprocentowaniu. Złotówka zaczyna być tak postrzegana.

Co to oznacza dla nas? Przede wszystkim wzmocnienie wartości złotego i jego większą stabilizację. To wzmocnienie wartości służyć będzie przede wszystkim lepszej kontroli nad inflacją, a także pomoże firmom korzystającym z importu w tańszym zakupie dóbr za granicą. Skorzystają również kredytobiorcy mający długi w takich walutach, jak euro czy frank szwajcarski. Silniejsza złotówka to z drugiej jednak strony kłopot dla eksporterów, którzy uzyskiwać będą mniejsze dochody ze sprzedaży produktów za granicą.

Przy zmianie kursu waluty zawsze ktoś zyskuje, a ktoś traci. Najważniejsze jest, aby takie zmiany nie zachodziły gwałtownie. Z punktu widzenia firm, dokonujących transakcji międzynarodowych, ważna jest stabilna wartość pieniądza krajowego. Jeżeli złoty faktycznie będzie w większym zakresie walutą rezerwową, to istnieje szansa, że taka stabilność będzie zdecydowanie wyższa niż miało to miejsce w kilku ostatnich latach. Miejmy zatem nadzieję, że nie jest to tylko chwilowy kaprys kilku finansistów…