Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bez ochronnych pancerzy

Jan Pleszczyński
Jeszcze z czasów szkolnych, a więc dość, żeby nie powiedzieć, bardzo dawnych, pamiętam, jak przez dworcowe megafony ostrzegano podróżnych przed kieszonkowcami. I natychmiast co drugi pan macał się nerwowo po kieszeniach marynarki lub spodni, co druga pani przyciskała mocniej torebkę albo chwytała rzemyk zawieszonej na szyi saszetki, ktoś inny sprawdzał, czy portfel jest jeszcze w klapie plecaka. Zaś kolejowi kieszonkowcy tylko obserwowali. Łup był zlokalizowany i podany prawie na tacy.

Dekadę później sam padłem ofiarą kieszonkowców, choć nie należę chyba do wyjątkowo gapowatych, rzadko coś gubię, a dokumenty, klucze i pieniądze trzymam, jak mi się wydaje, w stosunkowo bezpiecznych miejscach. O ile takie oczywiście istnieją, bo przykład Cypru nie nastraja optymistycznie. Było tak: W centrum miasta wsiadłem do autobusu, ani pustego, ani specjalnie zatłoczonego; pozostało jeszcze kilka wolnych miejsc. Ja, jak zawsze, stanąłem w pobliżu środkowych drzwi. W pewnym momencie spostrzegłem, a raczej "wyczułem" dziwne zagęszczenie. "Oho, sztuczny tłok. Zaraz kogoś okradną" - pomyślałem i z ciekawością obserwowałem, co będzie dalej. Oczami wyobraźni już widziałem swoją efektowną interwencję, ale nic się nie wydarzyło. Brak portfela zauważyłem dopiero na ulicy. Bo to ja byłem celem i ofiarą. Przyznam, choć to niepedagogiczne, że od tamtego czasu czuję pewien respekt dla kunsztu kieszonkowców.

Od tamtych czasów w Polsce zmieniło się wszystko, ale nie oni; są naprawdę profesjonalistami w swoim fachu. Więc się nie dziwię, że i dzisiaj w różnych miejscach publicznych przypomina się o ich niewidocznej, ale stałej obecności. Czasami wychodzi to jednak dość komicznie, jak w niektórych autobusach jadących z południa do centrum. Przynajmniej w tych nowoczesnych, wyposażonych wgłośnomówiący zestaw. W ostatnich dniach kilka razy słyszałem komunikat treści następującej "Politechnika. Uwaga na kieszonkowców". Nie tylko ja, ale i inni pasażerowie mieli niezły ubaw, a największy chyba studenci. Nie mam pojęcia, dlaczego ostrzeżenie pojawia się akurat w tym miejscu. Na "Pozytywistów", na "Muzycznej", na przystanku "Lipowa cmentarz", a nawet na "placu Litewskim", przy którym się mieszczą uniwersyteckie budynki, nigdy takich komunikatów nie słyszałem.

Swoją drogą teraz, na wiosnę, kiedy zrzuciliśmy swoje ochronne pancerze w postaci grubych kurtek i płaszczy, o kieszonkowcach warto szczególnie pamiętać. Może i nie da się przed nimi ustrzec, ale można przynajmniej nie prowokować otwartymi torebkami i portfelami w tylnej kieszeni spodni.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski