Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Byt określi świadomość?

Jan Pleszczyński
Archiwum
Powstał jakiś kompletnie niezrozumiały - przynajmniej dla mnie - szum w temacie studiów. Już nie mówi się tylko o tym, jakie to kierunki są (rzekomo) perspektywiczne, a jakie (też rzekomo) niechybnie wiodą ku bezrobociu, ale nawet dywaguje się o tym, czy w ogóle warto studiować. Bo może jednak bardziej opłaca się zrobić kurs spawania i dać sobie ze studiami spokój.

Owszem, jeśli wszystko przeliczamy napieniądze, a na dodatek myślimy w perspektywie tu i teraz, to pewnie i bardziej się opłaca. Tyle, że problemem nie są studia, ale bezrobocie; problemem globalnym, a nie polskim czy lubelskim.

Nigdy nikogo do studiowania ani nie namawiałem, ani nie zniechęcałem, choć sam nie wyobrażam sobie życia bez studiów. Mimo że w tzw. wyuczonym zawodzie pracowałem niespełna cztery lata, do dziś czas spędzony na studiach procentuje. Ale nie czuję się powołany do ustawiania życia innym. Trochę martwi mnie natomiast to, że jeśli młodzi uwierzą futurologom i politykom, że tylko "praktyka" się liczy, to po Lublinie. Utracimy wszystkie swoje atuty, staniemy się jednym z wielu średniej wielkości miast polskich i europejskich, z kilkoma wyższymi szkołami zawodowymi.

Ale wracając do meritum. Wielu moich znajomych, może nawet większość - z wyjątkiem lekarzy i inżynierów - nie pracuje zgodnie z kierunkiem studiów, które ukończyli. Ale nigdy żaden z nich nie powiedział, że studiowanie to była strata czasu. A poza tym świat się nieustannie zmienia - i to chyba coraz szybciej. I dla mnie jest oczywiste, że choć dziś być może najbardziej potrzebni są spawacze i hydraulicy, to jutro mogą stać się niespecjalnie potrzebni. Może bardziej potrzebni będą szewcy i krawcy. I zresztą chyba będą, bo jak w końcu naprawdę dopadnie nas kryzys, to w tych samych butach i kurtkach będziemy chodzić przez dziesięć lat.

I jeszcze jedno. Jednak nieco łatwiej jest ukończyć kurs spawania niż pięcioletnie studia. Do praktycznego zawodu prawie każdy i prawie zawsze może się przysposobić. Mój kolega, stolarz, twierdzi, że nawet ja, choć jestem stary i mam dwie lewe ręce, mogę się jeszcze nauczyć stolarki i jak będę w potrzebie, to on mnie wyszkoli i do emerytury jakoś dociągnę. A jak już będę tym stolarzem, to raczej nie będę żałował, że kiedyś jakieś studia skończyłem. Choć jakiś współczesny mędrzec na pewno powie, że nie warto było.
Ja wiem swoje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski