Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cisza po, czy przed burzą?

Wojciech Klusek
Ludzie to kupią, ludzie to kupią byle na chama byle głupio - przebojowa piosenka znakomitego kabaretu STS (powstałego w połowie lat 50-tych ub. wieku) trafnie oddaje treść i formę kampanii wyborczej. Ulice zawalone zdjęciami wdzięczących się do nas kandydatów, umysłowe ubóstwo haseł i obietnic bez pokrycia. Kiedy dziennikarz zarzuca znanemu politykowi, że jego partia głosi jawne kłamstwa, ten bez mrugnięcia okiem objaśnia: to tylko kierunki działania, a kampania ma swoje prawa! Jednym słowem kłam, kłam, a może ktoś w to uwierzy.

W ostatnich godzinach przed finałem wojna polsko-polska sięga zenitu. Wszystkie chwyty dozwolone. Nie ma takiego haka, prawdziwego czy nie, którego nie zastosowano by dla pognębienia przeciwnika. Nie ma takiego oskarżenia jakiego by nie użyto aby zniszczyć kontrkandydata. Jeśli w słowniku języka polskiego zabraknie odpowiednio agresywnego słowa na poczekaniu tworzone są nowe, gnębiące oponenta. Nie ma takiego zarzutu jakiego nie skierowano by wobec konkurencyjnej partii.

Kiedy w USA znany piosenkarz porównał w telewizji prezydenta Obamę do Hitlera następnego dnia, mimo wieloletnich zasług, wyleciał z programu. U nas podobne wyskoki są na porządku dziennym, tak z jednej jak i z drugiej strony frontu, ale na szkalowanie brak zdecydowanej reakcji.

Internet gdzie na co dzień obowiązuje kultura stadionowa, przed wyborami zrobił jeszcze krok naprzód wpadając w przepaść inwektyw, furii i zapiekłej nienawiści. Uczestnicy telewizyjnych debat skaczą sobie do oczu zgodnie z zasadą retoryki agrarnej - wdeptać adwersarza w ziemię.

Aby ściągnąć na siebie uwagę kandydaci nie cofną się przed niczym. Ktoś zaśpiewa tandetną piosenkę, zaryczy niczym bawół, a jak potrzeba to i ruszy w pląsy. Kandydatka z Lublina, w imię oddania sprawie, robiła przed kamerą strip-tease myląc sejm z lokalami gdzie ceni się kobiece wdzięki. (Na szczęście ten spot został wycofany, ale niesmak pozostał). Chwyty jak z mało wybrednej anegdoty o kole gospodyń wiejskich, które według znanego wierszyka tańczy, śpiewa i gotuje, tra la, la la i haftuje.

Nad kampanią unoszą się opary z okolic absurdu, agresji, skandalu i złorzeczeń przemieszanych z cyrkiem i górnolotnymi hasłami. W książkach opublikowanych tuż przed wyborami autorzy bezceremonialnie atakują wrogów, nie oszczędzając przyjaciół ze swojego środowiska. W propagandowym zgiełku dominują ci, których stać na gadżety, spoty i plakaty finansowane z partyjnej lub prywatnej kasy. Wezwanie Norwida abyśmy różnili się pięknie i mądrze pozostaje wołaniem na puszczy.

Na szczęście już tylko godziny dzielą nas od kojącej ciszy, która nastąpi po przedwyborczym zgiełku. Większość Polaków zmęczonych wojną na puste słowa, gesty i plakaty nie zamierza uczestniczyć w wyborach. Z jednej strony to zdrowy objaw świadczący o tym, że nie dajemy się zwariować. Postawa godna królowej angielskiej, która podobno podczas audiencji z gwiazdami rocka pokroju Micka Jaggera czy Stinga miała zapytać: a panowie czym się zajmujecie? Z drugiej strony szkoda, że nasza demokracja kuleje (choć popiera ją zdecydowana większość społeczeństwa) i o losach większości zadecyduje mniejszość. Jeśli dojdzie do remisu głównych pretendentów do władzy, fakt ten może być wykorzystywany do politycznych rozgrywek. A przecież po okresie propagandowej nawały pora najwyższa aby zasypać rowy dzielące Polaków i zjednoczyć siły na trudne czasy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski