Efekt domina

Pozytywna odpowiedź na powyższe pytania byłaby czystą naiwnością. Solidarność między narodami jest piękną ideą, pojawiającą się często na ustach europejskich polityków, ale jest to tylko idea, a działaniami kieruje pragmatyzm i własne interesy. I to właśnie te interesy każą Niemcom, Francuzom i Słowakom pomagać Grecji, Portugalii, a wkrótce także Hiszpanii i Włochom.

Europa stała się układem biznesowych naczyń połączonych. Bankructwo jednego państwa pociągnęłoby za sobą gwałtowny wzrost ryzyka inwestycyjnego, a co za tym idzie stóp procentowych w innych państwach. Olbrzymie pieniądze straciłyby niemieckie, francuskie i hiszpańskie banki. Straty te albo doprowadziłyby do ich upadku, albo do konieczności wykładania przez rządy tych krajów miliardów euro na ich ratowanie. Upadek kilku dużych banków spowodowałby załamanie całego europejskiego systemu finansowego, a więc brak dostępu do kredytów przez podmioty gospodarcze i gospodarstwa domowe. A to spowodowałoby już olbrzymią recesję, gwałtowny wzrost bezrobocia i spadek poziomu życia milionów ludzi.

Właśnie taki efekt domina mają przed oczami europejscy politycy dyskutujący od miesięcy nad działaniami, które mają go zatrzymać. Wciąż nie rozstrzygnięty jest jednak problem, który "klocek" należy utrzymać przed upadkiem - pierwszy, czyli zadłużone kraje południa, czy drugi, czyli banki na północy, które są ich wierzycielami.

W całym tym układzie cieszy mnie, że to interesy, a nie solidarność między narodami, będą decydowały o przyszłych działaniach przywódców. Jest to największa gwarancja ich powodzenia. Twórcom Unii Europejskiej udało się doprowadzić do takiej sytuacji, w której jesteśmy od siebie wzajemnie silnie zależni. O wspólnocie narodów przyjemnie się rozprawia, ale działa się wtedy, gdy czujemy wspólnotę interesów…

Codziennie rano najświeższe informacje z Lublina i okolic na Twoją skrzynkę mailową. Zapisz się do newslettera!