Może jestem brutalny, ale przyznam, że mam już dość biadolenia tzw. frankowiczów. A jeszcze ostatnio do chóru osób poszkodowanych przez szwajcarską walutę, złe banki, system prawny i Bóg wie co jeszcze, dołączyli politycy, którzy zamierzają ulżyć kredytobiorcom w bólu. Trzeba się wszak w roku wyborczym wykazać empatią i pomóc osobom, które zostały zaskoczone tym, że kurs walut na światowych rynkach obok spadków może też notować wzrosty.
Zdaje się bowiem, że mało kto z tych, co zaciągnęli tani kredyt we frankach, zdawał sobie sprawę, że w ciągu lat kurs waluty może wystrzelić w górę. Nigdy na rynkach się to nie działo i jest to zaskakujące. Dla przykładu, ja wziąłem kredyt w złotówkach i przez lata płaciłem wyższy procent niż wszyscy "frankowicze". I póki ludzie mi podobni płacili wyższe raty od zadłużonych we frankach, wszystko było w porządku. Kiedy sytuacja się odwróciła, okazało się, że mamy do czynienia z wielką niesprawiedliwością, zmową i krętactwem banków, a nawet złodziejstwem.
A czy banki kazały kredytobiorcom ryzykować? Czy ktoś na czas podpisania umowy kredytowej odbierał ludziom rozum? Jeżeli więc nie działały żadne siły paranormalne i nikt nie dopisywał nic do warunków umowy już po jej zawarciu, to raty trzeba płacić, choćby przez łzy.
Jak to mówią: jest ryzyko, jest zabawa. A zabawa wszak kończyć może się różnie. Zawsze jednak jest to nasza zabawa i nikt nam do niej wchodzić nie kazał. Ja z tej zabawy z frankiem zrezygnowałem i nie chciałbym, żeby teraz moim kosztem ktoś komuś fundował ulgi kredytowe.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?