Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koledzy z dawnych lat

Jan Pleszczyński
Jan Pleszczyński: Koledzy z dawnych lat
Jan Pleszczyński: Koledzy z dawnych lat Archiwum
Co tu dużo mówić, pewnie nie tylko ja mam takie kłopoty. Chyba prawie każdy człowiek w moim wieku, albo starszy, tego doświadcza. Spotykam przypadkowo na ulicy kogoś, z kim kiedyś lubiłem przebywać i doskonale się rozumiałem, a teraz myślę tylko o tym, jak najszybciej zakończyć rozmowę. I oczywiście wiem, że znajomy myśli dokładnie to samo.

Takie przypadkowe spotkania trwają więc krótko. Cześć, cześć. Co słychać? W porządku. A u ciebie? OK, ale mocno zalatany jestem. Ja też. No to musimy się umówić i w końcu dłużej pogadać. Jasne, daj znać. Zadzwonię. No to na razie. Cześć, cześć.
Ale przecież wcale nie chcę, żeby kolega z dawnych lat zadzwonił i wiem, że nie zadzwoni. On też nie chce, żebym ja zadzwonił i nie czeka na mój telefon. Bo w gruncie rzeczy nie mamy już o czym ze sobą rozmawiać. Młodsi od nas na szczęście tego nie rozumieją - i bardzo dobrze. Zresztą tego się nie da zrozumieć, a tym bardziej wytłumaczyć.

Może chodzi o to, że dzielimy się na tych, którzy"nie o taką Polskę walczyli" i na tych, którzy walczyli o taką. Choć z tą walką to gruba przesada, bo bohaterowie tamtych lat, jak Frasyniuk, Bujak, Gwiazda, Wałęsa, Walentynowicz czy Morawiecki cudownie rozmnożyli się w tysiącach marnych podróbek dopiero w ostatnich 20 latach. Więc może lepiej powiedzieć, że dzielimy się na tych, którzy wolną Polską są rozczarowani i na tych, którzy rozczarowani nie są. Bo zupełnie inaczej ją sobie wyobrażali.

Ale i ten podział jest naciągany, bo w latach 80. ubiegłego wieku trudno było znaleźć kogoś, kto wierzył, że komunizm tak szybko szlag trafi, więc jak tu sobie wyobrażać wolną Polskę. Dopiero dziś przybyło tych, co ponoć zawsze wiedzieli. Nie lubię myśleć o tamtych latach, bo obiektywnie patrząc były wyjątkowo beznadziejne. Ale paradoksalnie, właśnie wtedy w moim życiu wydarzyło się wszystko to, co najważniejsze. Z kolegami, z którymi nie mamy sobie dziś nic do powiedzenia, rozmawialiśmy godzinami.

A na końcu tej ponurej dekady, 4 czerwca 1989 roku, wspólnie doświadczyliśmy euforii, jaka nigdy wcześniej, ani nigdy potem nie była już nam dana. Nie wiedzieliśmy wtedy, że każda, nawet pokojowa i bezkrwawa rewolucja, pożera własne dzieci. A nawet, jak wiedzieliśmy, to nie wierzyliśmy. Bo nasza rewolucja i my byliśmy inni, wyjątkowi.

Kilka dni temu wpadłem na Krakowskim Przedmieściu na kolegę z dawnych lat. Równocześnie powiedzieliśmy "cześć" iuśmiechnęliśmy się do siebie. To był odruch, jesteśmy przecież dobrze wychowani. Ale nawet nie zwolniliśmy kroku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski