Nie działa jak trzeba, ale sukces jest

W pamięci mamy poprzednie wybory samorządowe, kiedy to zawiódł komputerowy system liczenia głosów. Na wyniki trzeba było długo czekać. Ostatecznie głosy liczono ręcznie. Od razu pojawiły się nie tylko podejrzenia, ale wręcz oskarżenia o fałszerstwo, a miłośnicy teorii spiskowych byli w swoim żywiole.

System ZUS nie poradził sobie z e-zwolnieniami. Lekarze tracą nerwy przy elektronicznych L4
Teraz, przy okazji e-zwolnień, system znowu zawiódł. Miało być szybko, sprawnie, wygodnie dla lekarza, pacjenta i pracodawcy, a były nerwy, kolejki i złorzeczenia (opisujemy to na stronie 1). A przecież przygotowania do wprowadzenia do nowego systemu trwały już od jakiegoś czasu. Wiadomo, że gdy wprowadza się nowe rozwiązania, to trzeba wykonać szereg testów, symulacji itd. No i kto nawalił? Niestety, wygląda na to, że nasi świetni informatycy. Skoro nie wszystko grało, można było poczekać , dopracować szczegóły, a nie startować na hura, a dalej - jakoś to będzie.

Nie wiadomo co będzie dziś i jutro, może system się dotrze. Ale niepokojące sygnały docierają z głębokiego terenu. Na wsi, gdzie lekarz rodzinny przyjmuje pacjentów i nie ma dostępu do internetu, o „wypisaniu” e-recepty i e-zwolnienia nie ma mowy. Czyżby nikt o tym nie pomyślał? W telewizyjnych programach informacyjnych lekarze na wsi, zwłaszcza w wieku emerytalnym, wyraźnie sugerowali, że będą musieli zrezygnować z praktyki, ponieważ nie mają dostępu do systemu e-zdrowie: a więc nie mogą wystawić e-recepty czy e-zwolnienia. Nawet jak wypiszą je na zastępczym blankiecie, to mają obowiązek je „zelektronizować” w ciągu trzech dni. Gdzie? To już minister Elżbiety Rafalskiej nie obchodzi? Wczoraj odtrąbiła sukces kolejnej rządowej „reformy”. A co na to pacjenci, którzy, także wczoraj, stali w długich kolejkach?