Kumulacja robót na lubelskich ulicach jeszcze bardziej skomplikuje poruszanie się po mieście, zarówno tym, którzy nie wyobrażają sobie jazdy inaczej jak własnym samochodem, jak i tym, korzystającym z komunikacji miejskiej. Będą korki, dłuższe dojazdy do pracy i z pracy, nerwy i bezsilne złorzeczenia.
Uspokojenie może przynieść tylko wyobrażenie tego, jak to będzie, kiedy roboty wreszcie się skończą. Gdy przejeżdżam przez skrzyżowanie Krochmalnej z Diamentową i patrzę na konstrukcję estakady (bo mogę ją podziwiać stojąc w korku), pocieszam się w duchu, że pokonanie tego skrzyżowania za rok zajmie dosłownie chwilę.
I tu od razu pojawia się marzenie: gdyby tak jeszcze z Czechowa na LSM dało się przemknąć tunelem pod Racławickimi, a potem estakadą nad Głęboką wjechać na Filaretów. I gdyby tak jeszcze Poniatowskiego i Sowińskiego stały się wielopasmową arterią, to przepływ aut byłby znacznie szybszy. Tylko że to już przerabialiśmy. Plany budowy tunelu i poszerzenia ulic rozbiły się o pieniądze na inwestycję i protesty mieszkańców. Mało kto pewnie pamięta jak wyglądała kiedyś ulica Poniatowskiego, jakie przeszła przeobrażenia. Dawniej ledwo mijały się tam samochody. Dziś jest przy niej ścieżka rowerowa, ale nadal jest ciasno i wydaje się, że poszerzyć się już niczego nie da. Ale w końcu, gdy będą pieniądze na tunel, ulica zmieni się w arterię i nic nie dadzą protesty mieszkańców. Miasto wykupi parcele, zapłaci odszkodowania, wyburzy domy... Apokalipsa? Dla jednych tak, dla innych nie. Taka jest kolej rzeczy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?