Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Paweł Siennicki: Szymon Hołownia, kandydat na prezydenta - na kilka procent

Paweł Siennicki
Paweł Siennicki
fot. Bartek Syta
Z górą dwadzieścia lat temu, mój przyjaciel dziennikarz, który dziś jest znaną telewizyjną osobowością, rzucił całkiem na poważnie: My dziennikarze, zróbmy partię polityczną. Znamy się przecież na tym wszystkim lepiej niż „oni”. Po czym wskazał na ówczesnych posłów. Na szczęście nic z jego idei nie wyszło, bo też nikt nie chciał jej podchwycić. Ale ta sytuacja przypomniała mi się, gdy czytam i słyszę, że w niedzielę Szymon Hołownia ma ogłosić start w wyborach prezydenckich.

Hołownia był porządnym i bardzo dobrym dziennikarzem, gdy tłumaczył zawiłości teologiczne, czy komentował wydarzenia w Kościele katolickim. Później stał się telewizyjnym celebrytą, co akurat z dziennikarstwem nie ma nic wspólnego. I tyle o nim wiemy, o jego poglądach i pomyśle na prezydenturę. W istocie większość jego potencjalnych wyborców zna go z opowiadania śmiesznych dla jednych, czy nieśmiesznych dla drugich, żartów w czasie telewizyjnego show. Ale zapowiedź jego startu w wyborach przypomniała mi pomysł mojego przyjaciela o „partii dziennikarzy”. Tym bardziej że inny dziennikarz ma być szefem jego sztabu. Bo my dziennikarze niby znamy się na wszystkim. Nie znamy się. Potrafimy zrelacjonować wydarzenia, wgryźć się i przeanalizować problem, czasem w imieniu naszych czytelników, albo widzów coś ocenić, ale poza tym, że jedni z nas są w tym bardziej kompetentni, a inni mniej, to wcale nie „wiemy lepiej”.

Start Szymona Hołowni w wyborach ma być rzekomą odtrutką na partie polityczne, na upartyjniony system, rozbiciem „kartelu” trzęsącego polskim życiem publicznym. Rzekomym, bo na pierwszym roku dziennikarstwa, studenci uczą się, że świat mediów, czyli ta czwarta władza jest jedynie odbiciem stanu i jakości pozostałych władz. To wkraczanie ludzi „spoza systemu” do systemu, zawsze kończy się tak samo. Rozczarowaniem tych, którzy im zaufali. Dlatego wolę kulawych, często topornych i tępych polityków, których od lat znam z działalności publicznej, od tych, którzy zjawiają się nagle i twierdzą, że zaprowadzą porządek, stworzą raj na ziemi, czy choćby poprawią standardy. Tym ostatnim za grosz nie wierzę, uważam ich za hochsztaplerów i naciągaczy. Bardzo nie chciałbym, aby kiedykolwiek Polską rządził człowiek, który znany jest tylko z tego, że jest znany.

Oczywiście, nie odbieram nikomu szlachetnych intencji. Po prostu nie wierzę.

A politycznie start Szymona Hołowni w wyborach oznacza przede wszystkim problem dla konkurentów obecnego prezydenta. Jest mało prawdopodobne, aby podgryzł on elektorat Andrzeja Dudy, natomiast z pewnością będzie rywalizował o głosy z Małgorzatą Kidawą-Błońską czy Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem. Hołownia powinien zdobyć kilka procent głosów, ale żadnego układu sił w Polsce nie zmieni.

POLECAMY W SERWISIE POLSKATIMES.PL:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Paweł Siennicki: Szymon Hołownia, kandydat na prezydenta - na kilka procent - Portal i.pl

Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski