Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pole pole

dr Mariusz Świetlicki
Wszystkie lotniska świata wyglądają niemal tak samo. Kontrole, setki lub tysiące ludzi szybko przemieszczających się w jedną i w drugą stronę. Trochę dezorientacji, życzliwa pomoc obsługi i czekanie urozmaicone kawą lub zakupami w sklepach wolnocłowych. Można kupić ostatnie pamiątki, wszędzie te same słodycze, perfumy i alkohol. Wszystkie lotniska świata wyglądają tak samo, ale nie te w Afryce odległe od międzynarodowych szlaków.

Arusha w Tanzanii. Nieco większy barak do odpraw, poczekalnia na wolnym powietrzu i siatka z drutem kolczastym oddzielająca strefy. Obsługa, tylko sobie znanym sposobem, segreguje bagaże pasażerów lecących różnymi samolotami, a numery gate’ów na biletach są symboliczne - i tak wszyscy przechodzą tą samą drogą. Płytą lotniska powoli idziemy do naszego samolotu, gdzie wita nas jak zwykle uśmiechnięta stewardesa, a samolot mimo pozornego chaosu odlatuje punktualnie i to z naszymi bagażami.

Dar es Salaam, również w Tanzanii. Tu już czuć nowoczesność. Zanim jednak udało nam się dojść do samolotu, przeszliśmy trzy kontrole bagażu i cztery kontrole paszportów. Wszystko się dzieje w typowym dla Afryki tempie - pole pole (w języku suahili znaczy to: wolno, wolno). Tu czas biegnie inaczej. Tu wszystko musi mieć swój rytm. Bez pośpiechu, nerwowości. Za to każdy urzędnik jest ważny, a szczególnie gdy ma swoją pieczątkę. Założenie, że powinieneś być na lotnisku przynajmniej dwie godziny przed odlotem, w Afryce nabiera swojego szczególnego znaczenia…

Pole pole to znak rozpoznawczy Tanzanii. Śniadanie w hotelu trwa godzinę, a obiad dwie godziny. I nie da się tego przyśpieszyć, gdyż wszystko dzieje się w swoim rytmie. Trzeba poczekać na kawę, omlet lub chleb. Kolejne danie się przygotowuje chyba dopiero, jak skończysz poprzednie, a obsługa miło się uśmiecha, przesuwając się spokojnie od jednego stolika do drugiego. To nie jest europejskie tempo. Może cię to frustrować lub po prostu zaczniesz zwalniać. Pole pole. Spokojny czas na rozmowy, przemyślenia, smakowanie jedzenia. Co ciekawe, wszędzie byliśmy na czas. Kierowcy przyjeżdżali punktualnie, samoloty latały zgodnie z rozkładem, jedzenie, zwykle bardzo dobre, pojawiało się na stole.

Czas jednak wracać do polskiej rzeczywistości, która przez te kilkanaście dni wydawała się jakaś odległa. Docierały do nas informacje o politycznej burzy. Wywoływały uzasadniony niepokój, choć spokój był większy. Teraz trzeba znów się przestawić...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski