Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prace proste i nieproste

Jan Pleszczyński, publicysta
Archiwum
Eksperyment polegający na wyeliminowaniu matematyki spośród obowiązkowych przedmiotów maturalnych szczęśliwie się nie powiódł, ale i tak dokonał spustoszeń. Kilka roczników nie ma żadnego pojęcia o języku, w którym porozumiewamy się z przyrodą. Dziś matematyka znowu jest obowiązkowa, choć ponoć bardzo łatwa. Może zbyt łatwa, bo na poziomie szkoły średniej każdy (prawie) może ją pojąć, tak jak każdy (prawie) może nauczyć się języka polskiego i obcego.

Argument, że matematyka jest nieistotna, bo mało kto spożytkuje w praktyce wiedzę o pierwiastkach i całkach, jest bałamutny. Przy takim podejściu rzeczywiście prawie niczego nie warto się uczyć, a konsekwencją takiego myślenia jest coraz modniejszy pogląd, że w ogóle nie warto studiować, a jeśli już, to wyłącznie te kierunki, zresztą nieliczne, które rzekomo zagwarantują w przyszłości pracę - co jest czystym gdybaniem i zaklinaniem rzeczywistości. Ale może naprawdę za kilka lat dojdzie do tego, że na jeden komputer będą przypadać trzy tuziny informatyków i zrealizuje się współczesna wersja miasteczka z najdzikszego zachodu, w którym na każdego mieszkańca przypadał jeden szeryf. (W tej kwestii młodszych odsyłam do internetu i ballady Wojciecha Młynarskiego). Niektórym chyba właśnie taki świat się marzy.

Dziś młodych zachęca się do uprawiania tzw. prostych zawodów, co też jest bałamutne - wcale nie są takie proste. Jak ktoś mi powie, że praca mechanika samochodowego jest prosta, to gratuluję dobrego samopoczucia. Zresztą - dla jednego proste są równania różniczkowe, dla innego układanie kafelków. I wcale bym się nie zdziwił, gdyby ten, co układa kafelki szybciej nauczył się całkowania (o ile nie umie) niż matematyk układania kafelków. Poza tym nie widzę też żadnego powodu, dla którego malarzowi pokojowemu, kierowcy autobusu albo ochroniarzowi przeszkadzałby w czymkolwiek dyplom albo doktorat. Wciąż wydaje mi się - może naiwnie - że studia to przede wszystkim przyjemność i wartość sama w sobie. Dobrą książkę, także dobry doktorat z zakresu humanistyki czy nauk społecznych można napisać zarabiając na życie jako kasjer czy kasjerka w supermarkecie; nie trzeba mieć etatu na uczelni. Do napisania reportażu na miarę nagrody Pulitzera niekonieczny jest etat w renomowanej redakcji. I tak dalej. Dyplom i doktorat nie uwierają przy wykonywaniu tzw. prostych prac.

Jeśli ktoś uzna te wywody za pięknoduchostwo w czystej postaci, bo każde nasze działanie ponoć musi mieć przełożenie na konkretne pieniądze, to może przekona go pewna wizja. Niech sobie wyobrazi Lublin bez uniwersytetów i studentów. Z takiego Lublina wyjadę pierwszy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski