Na tle tych danych protesty płacowe pielęgniarek, które np. w szpitalu SPSK 4 mają zarabiać średnio 6100 zł u niektórych mogą budzić zdziwienie. Przecież nie mają tak źle - można powiedzieć. O co im chodzi? Ano właśnie, chodzi o płacę zasadniczą, bo to od jej wysokości będzie zależała wysokość przyszłej emerytury. Tymczasem dziś to niby wysokie wynagrodzenie bierze się z dyżurów, przeróżnych dodatków itd. Inne możliwości ma pielęgniarka z takim samym wykształceniem i stopniem specjalizacji pracująca na oddziale, a inne pielęgniarka w poliklinice.
Pamiętajmy też, że w szpitalach pracują nie tylko lekarze i pielęgniarki. A co z podwyżkami dla salowych czy rehabilitantów? Nie mają oni takiej siły przebicia jak lekarze i pielęgniarki. Nie zagrożą odejściem od łóżek, nie wezmą zwolnień lekarskich, choć bez nich szpital nie mógłby normalnie pracować. Dyrektor szpitala ma określony budżet i musi się go trzymać. Składka zdrowotna, którą płacimy my wszyscy, czyli podatnicy jest także określona, a rządzący nie kwapią się jej podwyższać, bo boją się niezadowolenia społecznego, które przełoży się na wyniki wyborów. I tak koło się zamyka.
Kolejne rządy próbują reformować służbę zdrowia i niewiele z tych prób wynika. Brakuje bowiem odwagi rządzącym na podjęcie niepopularnych decyzji. Złośliwi twierdzą, że ile by się nie wpompowało pieniędzy w służbę zdrowia, to zawsze będzie za mało. Czyżby? Jak czytam, że w jakimś szpitalu za ciężkie miliony kupiono sprzęt, który jest niewykorzystywany, to się pytam: czy ktoś tym steruje i jest za takie błędy odpowiedzialny?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?