Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wyborcza historia cyrkowa

Jan Pleszczyński, publicysta
Nie wiem, czy partyjnych liderów zaniepokoiła studencko-akademicka krakowska akcja "Stop jedynkom". Myślę, że tak, choć udają, że nie. Bo przecież pierwsze miejsce na liście i tak niczego nie gwarantuje, bo można głosować na dwójki, piątki i dziesiątki, nikt nikogo do niczego nie zmusza. Pewnie, że można, tylko tak się dziwnie składa, że o te jedynki wszyscy się biją i z reguły to są właśnie premiowane miejsca.

Więc jedynki powinny zacząć się bać, może nie za bardzo, ale chociaż trochę. I to nie dlatego, że o akcji napisała "Rzeczpospolita", a za nią temat podjęły inne gazety, radio i telewizja, ale dlatego, że apel o niegłosowanie na jedynki krąży już od kilku tygodni w sieci, medium młodych ludzi, a to oni zdecydują o wynikach. I jak to młodzi są nieprzewidywalni.

Na mój wybór ta akcja nie wpłynie, bo tak czy siak na jedynkę "mojej" listy bym nie zagłosował, choćby mnie żywcem krajali. "Mojej" w cudzysłowie, bo jako tzw. wyborca zdecydowany po raz kolejny, nie pierwszy i zapewne nie ostatni zagłosuję na mniejsze zło. Podobnie jak wielu innych, choć to, co ja uważam za mniejsze zło wielu pewnie uważa za większe.

"Stop jedynkom" to ten rodzaj happeningów, który uwielbiam, choć zwykle niewiele z nich wynika. Może jednak ta akcja przyczyni się do częściowego choćby odsunięcia na boczny tor złotoustych mistrzów nic-nie-robienia. Albo przynajmniej zepsuje im trochę samopoczucie. Oby. A może - cóż szkodzi pomarzyć? - na następne wybory pójdę nie dlatego, że muszę, tylko dlatego, że chcę?

"Stop jedynkom" to akcja dla ludzi z poczuciem humoru. Nadęci i wieczni malkontenci jej nie zrozumieją, albo zrozumieją opacznie i wyleją dziecko z kąpielą. Tak jak nie zrozumieją o kim jest pewna historyjka: Rzecz dzieje się w cyrku. Na arenę wychodzi mężczyzna. Ustawia stolik, na nim stary fotel, na fotelu koślawy taboret i jeszcze dokłada wiaderko. A do wiaderka wkłada kij od szczotki. Wdrapuje się na sam wierzchołek tej piramidy, staje na kiju, wyjmuje skrzypce i zaczyna grać. W cyrku jak makiem zasiał. Ale po chwili ktoś się odzywa: "Paganini to on jednak nie jest".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski