Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zagrać każdy może

Kazimierz Pawełek
Każdego roku, u progu jesieni rozpoczyna się nowy sezon teatralny. Z nowym repertuarem startują wszystkie teatry: rządowe, samorządowe i prywatne, a także teatr polityczny, który ma znacznie większe fundusze niż wszystkie pozostałe razem wzięte. Nic też dziwnego, że teatr polityczny już w pierwszym miesiącu po wakacyjnej przerwie sypnął głośnymi spektaklami niczym urząd skarbowy karami za nieterminowe złożenie PIT-u.

Pierwszą powakacyjną premierę przygotował sam premier - wprawdzie były, ale z nadziejami na szybką repetę na tym stanowisku - czyli Jarosław Wielki, wódz naczelny wszystkich pisowczyków, o nowym w nowym sezonie obliczu. Tym razem zaprezentował się jako autor scenariusza, reżyser, a także główny wykonawca, czyli trzy w jednym. Do widowiska o zadęciu narodowo-patriotycznym p.t. "Good morning, mister Kryzys" zaprosił chór złożony z 25 ekonomistów. Liczył wprawdzie na większy, ale czołowi naukowcy, z grającym pierwsze skrzypce w tej dziedzinie Leszkiem Balcerowiczem, odmówili udziału. Nic to, spektakl się odbył, chociaż zamienił się w koncert życzeń i biadoleń. Stał się jednak głośny, szczególnie wśród polityków, a także w mediach elektronicznych, a przecież o to głównie autorowi telewizyjnego spektaklu chodziło…

Niespożytej siły twórca niekończącego się teatru politycznego, chociaż wiele osób utrzymuje, że jest to swoisty cyrk, czuł jakby niedosyt, bowiem za kilka dni urządził dogrywkę. Tym razem sceną była warszawska ulica, a widowisko plenerowe z udziałem połączonych sił aktorskich: jarosławitów, dudomitów i rydzykomaniaków miało charakter wielkiego narodowego dramatu. Spektakl pt. "Obudź się Polsko !" szybko jednak zamienił się w uliczną commedia dell'arte, z udziałem żonglerów, magików, kuglarzy i uciesznych błaznów w coraz to nowych maskach. Co więcej, chociaż pomysłodawcą był, bo któż by inny, sam Jarosław, to jednak głównym aktorem wspólnego widowiska stał się skromny ojciec zakonny z kiedyś Kopernikowskiego, a teraz Rydzykowego grodu, Torunia. On to bowiem w pewnym momencie przejął pałeczkę dyrygenta, chociaż batutę miał dzierżyć wiadomo kto. Cóż, niezbadane są nie tylko wyroki boskie, ale także ulicznego tłumu…

Mimo tego afrontu Jarosław Wielki nie załamał się, co jeszcze bardziej świadczy o jego wielkości, i dzień później zaprezentował ucieszną komediofarsę pt. "Mamy premiera". W debiutanckiej roli wystąpił kompletny polityczny amator, profesor Piotr Gliński, upolowany w mozolnej łapance. Pikanterii widowisku dodaje fakt, że zdobyty z wielkim trudem kandydat na premiera jest nim tylko wirtualnie. Teraz nim zostać nie może, bo jego mecenas nie posiada parlamentarnej większości, a jak ją zdobędzie, co jest też wyłącznie hipotetyczne, to tę rolę obejmie sam, a obecny kandydat zapadnie się w czarną dziurę. Niewykluczone, że będzie ona w Brukseli. Nieważne, grunt, że zagrał swoją rolę i się pokazał publicznie. W tych przedstawieniach okazjonalni aktorzy grają bowiem nie po to, aby sami coś wygrali, ale aby ugrali coś tam, coś tam dla swojego mecenasa - w słupkach poparcia.

Jarosław Wielki, wódz wszystkich pisowczyków, zachęcony powodzeniem swoich spektakli, nie osiadł na laurach i z zapałem organizuje dalsze. Z Waldemarem Pawlakiem, czyli Mister Koniczynką, urządził tajny spektakl w warszawskiej restauracji. Seans się odbył, ale do tej pory nie wiadomo, kto pokrył rachunek za konsumpcję. Serial trwa,, ado kopiowania pomysłów wielkiego animatora już przystąpili liczni naśladowcy. Dzisiaj na politycznej arenie każdy zagrać może, raz lepiej, a raz gorzej. I nieważne, że czasami ma się wrażenie, że to nie gra, a zgrywa…

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski